Mariusz Przybylski Jesień-Zima 2020/2021

Pandemia pokrzyżowała plany wielu projektantów i musieli oni na nowo spojrzeć na swoje kolekcje oraz dopasować się nie tyle co do panującej sytuacji, ale również zaprezentować coś innego niż zwykły pokaz. Taką drogą podążyło MMC czy Deni Cler, które swoje kolekcje zaprezentowali w wirtualnej przestrzeni.

Jednak Mariusz Przybylski postanowił zaprezentować swoją kolekcję na sezon jesień-zima 2020/2021 podczas regularnego wybiegu. Zachowując jednak obowiązujący reżim sanitarny. Stąd na widowni nie zobaczyliśmy tłumów, a tylko wyselekcjonowaną grupę przyjaciół projektanta, dziennikarzy, stylistów i celebrytów. Na miejsce pokazu wybrano otwartą przestrzeń w podcieniach warszawskiego Pałacu Kultury i Nauki.

Kolekcja, która została nazwana „For No Virgins” to kolejny punkt na modowej mapie Mariusza, pełna odniesień do zmysłowości i kobiecości. Odważne looki nawiązują swoją stylistyką do znanych i używanych przez projektanta elementów – tiule, cekiny, koronka. W tym roku dołączyły też kapelusze. Znane między innymi z kolekcji Saint Laurent sprzed dwóch sezonów. Projektant powrócił też do sylwetek z jeansem, połączonych z cyrkoniami oraz koronką. W kolekcji dominowała czerń, granat oraz kilka sylwetek białych z niewielkimi czarnymi wstawkami.

Sylwetki Mariusza to rozwiązanie dla stałych klientek, które nie boją się stylizacji, które na pozór można by było założyć tylko na czerwony dywan. Nonszalancja, błyskotki mogą być faktycznie „nie dla dziewic”. Z tą kolekcją „trzeba się przespać”.