Melancholia

Wstęp

Czasami nie wszystkie bajki kończą się dobrze. Sens takich historii leży znacznie głębiej, a ujawnia się po latach, kiedy jest już za późno, by cokolwiek zmienić. 

Piękne książe  zamieniają się w potwory, przed którymi wcześniej ratowały swoich ukochanych i jedynych. 

Obiecywano im piękne zamki, opiekę i wieczną miłość, a potem zamykano w wieżach otoczonych cierniami.Płatki róż zamieniły się w ciernie, welon stawał się zasłonami , nie pozwalając światłu się przedrzeć. 

Tak właśnie było w tej historii.

Rozdział 1

Nie wiedziała, że wkrótce opuści swoją ziemię. Życie nigdy nie było łatwe – tak jak każde inne, z jego sukcesami i upadkami. Ale nawet po niepowodzeniu wstajemy, otrzepujemy się z kurzu i ruszamy w nowy dzień. 

Wszystko zaczęło się właśnie w taki dzień , przed jej domem.

Cień wysokiego mężczyzny przeciął słoneczne światło . Cały staw zamarzł, a przez wodę przebiegały fale, jak od silnego wiatru. Plusk, obcy, spotkanie, uczucie. Jego wyznania i jej wiara.

Mgła.

Rozdział 2 

Radosny śpiew ptaków ucichł, podobnie jak jej odpowiedzi. Prowadził ich za horyzont, do miejsc, gdzie „byliby tylko we dwoje”. Znajome tereny zmieniły się w obce krajobrazy, droga była poplątana jak korzenie starego drzewa. 

Ich forteca stała mocno na ziemi, nie dotykały jej wiatry i burze, a kwitnący ogród pachniał  na zewnątrz .

Jednak ona stale marzła w samotności.

„To nie jest moje miejsce, ale ważne jest to, że się kochamy”.

Z daleka znów nadciąga mgła. 

Rozdział 3

W ciemnościach błądziła po swoim lochu, krzycząc w puste ściany i szukając wyjścia. Zmarzniętymi palcami obmacywała każdy centymetr, zdezorientowana i potykająca się jak ślepy kotek. 

Pisze nowe nuty żeby pasowały do jego rytmu, próbuje przywrócić stare melodie. Grał na jej strunach, by już nigdy nie czuć parzących ciosów. 

Korytarze tej twierdzy nie pachniały już miłością, nie było w nich wesołych głosów, emanowały tylko chłodem . 

Okna na świat były zadymione i patrzyły do wewnątrz martwymi oczami. Podobnie jak lustra jej więzienia, nie odbijały żadnego człowieka, widać w nich było tylko mętne sylwetki. 

Rozdział 4

Nawet powietrze obok niego dusiło ją – gdy tylko się odezwał, niewidzialne liny związały jej słabe ramiona, z piersi lał się ołów, a w środku rozlała się gorycz. Gorycz straconych lat, uśmiechów, czasu, kiedy była wolna i kochała życie. Tam, gdzie słońce pieściło jej ciało, biegała boso po rosie, śmiała się, czuła energię. Cokolwiek odczuwała. 

Opuścić go? Ale gdzie uciec przed wieloletnią pajęczyną? 

„Odmów mu, i drapieżnik poczuje panikę, a on nie lubi mnie w takim nastawieniu. Smutną, złą , prawdziwą. Nie ma tu żadnych emocji, tylko spektakl”. 

Osłabiona, przylgnęła do ścian, ledwie szepcząc do nich swoje pieśni. 

Jej dusza nie mogła śpiewać, ona sama stała się tylko cichym dźwiękiem bez imienia. Jego duch, szary cień niszczącej miłości. Rzecz, bez żadnej wartości. Czyjeś echo.

Rozdział 5

Minął rok, trzy tygodnie albo stulecie – nikt już nie odczuwał zmian. Teraz płynęli w dół rzeki limbo w niekończącej się melancholii. 

„Nie wrócę już do domu” – zgodziła się i wreszcie zasnęła.

Czas stanął w miejscu.


Fotograf: Daria Lee
MUA: Alexandra Stepantsova
Stylistka: Anna Matviichuk
Asystent fotograf: Ihor Peretiatko
Modele: Mariya Martyniuk, Yermurat Taken