W czasach, gdy Hollywood coraz częściej rezygnuje z oryginalności na rzecz remake’ów i bezpiecznych produkcji, na horyzoncie pojawia się film, który może na nowo rozpalić dyskusję o granicach kina. „Substancja” – mroczny dramat w reżyserii Coralie Fargeat – już przed swoją premierą zdobył uznanie krytyków, wzbudzając kontrowersje i zainteresowanie, jakiego dawno nie widziano. Z niecierpliwością czekamy na powrót na wielki ekran jednej z najważniejszych aktorek lat 90., Demi Moore, która w tym filmie podejmuje rolę, mogącą na nowo zdefiniować jej miejsce w historii kina.
Francuska reżyserka Coralie Fargeat zadebiutowała filmem „Zemsta” w 2017 roku, zdobywając uznanie za odważne podejście do tematyki zemsty i przemocy w kinie. W „Substancji” reżyserka sięga po jeszcze bardziej złożone i prowokacyjne motywy, tworząc film, który balansuje na granicy dramatu i horroru, przeplatając ze sobą estetykę brutalności i elegancji. Fargeat znana jest z tego, że jej filmy odrzucają klasyczne konwencje, wprowadzając nową, często niepokojącą perspektywę.
„Substancja” to dzieło, w którym wyraźnie widać wpływy Davida Cronenberga – mistrza body horroru, a także ironiczne podejście do tematu, przypominające twórczość Quentina Tarantino. To wszystko sprawia, że Fargeat wyraźnie zaznacza swoje miejsce w kinie jako reżyserka, która nie boi się eksperymentów, a jej wizje filmowe są intensywne, zmysłowe i nieustannie wyzywające.
Demi Moore, niegdyś jedna z najjaśniejszych gwiazd Hollywood, przez lata zniknęła z pierwszych stron gazet. Jej kariera, będąca w latach 90. symbolem nie tylko piękna, ale i siły kobiecej w kinie, w ostatnich dekadach przygasła, ustępując miejsca młodszym aktorkom. Jednak rola w „Substancji” może być dla niej tym, czym „Czarny łabędź” był dla Natalie Portman – momentem triumfalnego powrotu, który na nowo umieści ją w centrum uwagi filmowego świata.
W „Substancji” Moore wciela się w postać starzejącej się gwiazdy telewizyjnej, która za wszelką cenę pragnie odzyskać utraconą młodość. Desperacko sięga po nielegalny lek, który obiecuje stworzenie młodszej, doskonalszej wersji samej siebie. Jednak ta pozornie prosta droga do wiecznej młodości szybko zamienia się w koszmar, gdy główna bohaterka zaczyna odczuwać potworne skutki uboczne swojego wyboru. Moore, z charakterystyczną dla siebie intensywnością, portretuje kobietę w pułapce własnych ambicji i lęków, co może stać się jedną z najważniejszych ról w jej karierze.
Scenariusz „Substancji” nie idzie na żadne kompromisy. Historia kobiety, która stara się oszukać czas, stanowi przerażający komentarz na temat naszej obsesji na punkcie młodości i piękna. Postać grana przez Moore musi mierzyć się z konsekwencjami swoich decyzji w sposób, który przypomina najgorsze koszmary, a jednocześnie zmusza widza do refleksji nad współczesnymi ideałami piękna.
Fargeat z zimną precyzją prowadzi fabułę przez kolejne etapy psychicznego i fizycznego upadku bohaterki, tworząc jednocześnie film pełen zmysłowych obrazów i mrocznej atmosfery. Jej „Substancja” to nie tylko film o wiecznej młodości, ale również o zatraceniu siebie w pogoni za ideałem, który może okazać się zgubny.
„Substancja” to film, który ma szansę na nowo zdefiniować gatunek horroru, przenosząc go na poziom artystycznej refleksji nad kondycją współczesnego człowieka. W rękach Coralie Fargeat, ten dramat horror staje się narzędziem do eksploracji najciemniejszych zakątków ludzkiej duszy, a Demi Moore, powracając na wielki ekran, przypomina, dlaczego przez lata była nazywana boginią ekranu. Film zapowiada się na jedno z najważniejszych wydarzeń kinowych tego roku – produkcję, która nie tylko dostarczy emocji, ale także zainspiruje do głębszych przemyśleń nad naszymi najskrytszymi pragnieniami.