Już w najbliższą niedzielę, 1 grudnia, będziemy mogli obejrzeć efekty dotychczasowych przygotowań do jubileuszowego świętowania Muzeum Sztuki i Techniki Japońskiej Manggha z okazji 30 lat działalności. Władze muzeum z tej szczególnej okazji pragną skupić się na patronach, pomysłodawcach oraz ludziach związanych z tym szczególnym obiektem w Krakowie.
Nazwa Manggha może się kojarzyć jednoznacznie z japońskimi komiksami, które są popularne na całym świecie. Owo słowo w języku japońskim oznacza rysunek, jednakże w tym kontekście powinniśmy utożsamiać to słowo z pseudonimem Feliksa Jasieńskiego – kolekcjonera sztuki, propagatora kultury japońskiej na ziemiach polskich i patrona muzeum, które dysponuje również jego osobistymi zbiorami. To właśnie eksponaty Jasieńskiego będą prezentowane na jednej z trzech nadchodzących wystaw.
„Zbliżenia. Feliks Jasieński” i jego kolekcja pokazuje nie tylko liczące ponad 15 tysięcy przedmiotów z jego zbiorów, ale również przybliża sylwetkę kolekcjonera oraz otoczenie Jasieńskiego w kamienicy na Rynku. Wspomniane dzieła sztuki spośród, których znajdziemy orientalne drzeworyty, kimona, katany czy nawet zbroje samurajskie były prezentowane już w 1901 roku w Zachęcie w Warszawie. Niestety nie spotkały się one z entuzjazmem odwiedzających, którzy porównywali obrazy do pudełek po chińskich herbatach. Natomiast Feliks Jasieński bardzo dobrze rozumiał sztukę Japonii, mimo że nigdy nie odwiedził tego kraju. Spuściznę kolekcjonera wystawiono ponownie po kilkunastu latach po jego śmierci. Tym razem zaprezentowane dzieła wzbudziły już zainteresowanie zwiedzających, a w szczególności …młodego Andrzeja Wajdy.
W roku 1944 Kraków był dalej pod okupacją niemiecką. Ówczesny sojusz Państw Osi (Berlin – Rzym – Tokio) zawężał współpracę nie tylko militarną, ale również kulturalną. W tym celu w krakowskich sukiennicach otwarto wystawę promującą sztukę japońską. Zbieg okoliczności sprawił, że Andrzej Wajda, który pragnął kariery malarza zawitał na wystawę, na której oczarowała go harmonia, barwy i prostota przedmiotów z kraju kwitnącej wiśni. 25 lat później te same obiekty zachwyciły ostatnią żonę reżysera – Krystynę Zachwatowicz, która przygotowywała scenografię do spektaklu Biesy w reżyserii Wajdy. To właśnie spotkanie przy wspólnym projekcie zapoczątkowało związek Wajdy z Zachwatowicz. Małżonków nie tylko łączyła miłość, ale i sympatia do japońskiej kultury. Filmy Wajdy były znane zagranicą, a nawet na dalekim wschodzie – na wyspach japońskich. W 1987 miasto Kioto postanowiło docenić artystę za jego dorobek, a on postanowił odwdzięczyć się budową muzeum poświęconemu Japonii za fundusze z nagrody fundacji Inamori. To właśnie o tej inicjatywie i tej relacji dwóch ludzi jest historia zawarta w drugiej wystawie zatytułowanej „To wszystko da się zrealizować”.

Andrzej Wajda i Krystyna Zachwatowicz z czasów pracy nad sztuką Lekcja polskiego dla Teatru Powszechnego w Warszawie, rok 1988.
Fot. Materiały prasowe
Trzeci projekt wystawy stanowi retrospekcję dotychczasowej działalności Mangghi. To hołd złożony ludziom, których część została w muzeum oraz opowieść o ich wyjątkowych relacjach z obiektami muzealnymi. Zbiór zaprezentowany w tej wystawie to selekcja artystów, kuratorów, edukatorów, pracowników i innej maści osób związanych z instytucją Wajdy. Motywy przy wyborze są różne, ale wspólnym mianownikiem jest skomentowanie wyboru przedmiotu tytułem wystawy „Mnie się podoba”.
W ramach obchodów będzie można również wziąć udział w warsztatach, skosztować japońskiej herbaty, posłuchać oprowadzania kuratorskiego oraz nauczyć się origami i kaligrafii. Ponadto przewidziany jest koncert grupy Sinfonietta Cracovia oraz pokaz teatru nō.
Wystawy będą dostępne do zwiedzania od 1 grudnia do marca w budynku Muzeum Sztuki i Techniki Japońskiej na ul. Marii Konopnickiej w Krakowie.