fot. Unsplash

FELIETON: Luksus czy patriarchat? Czy drogie torebki są nowoczesnym symbolem statusu, czy współczesnymi kajdanami?

Torebka od Hermèsa za równowartość mieszkania, Chanel jako inwestycja lepsza niż złoto, Dior, Louis Vuitton, Bottega Veneta – marki, których logo wywołuje emocje, pożądanie, a niekiedy i kontrowersje. It-bags, czyli kultowe modele torebek, to nie tylko przedmioty użytkowe, ale też silne symbole społeczne. W świecie, w którym kobiety coraz śmielej przejmują władzę w biznesie, polityce i kulturze, pytanie, czy luksusowe akcesoria to wyraz siły czy więzienie zastawione przez patriarchat, wydaje się bardziej aktualne niż kiedykolwiek.

Symbol siły czy znak zniewolenia?

Drogie torebki są nierozerwalnie związane z pojęciem statusu. Noszenie Birkin czy Kelly może oznaczać sukces, niezależność finansową i aspiracje. Wiele kobiet traktuje je jako namacalny dowód osiągnięć, tak jak mężczyźni podkreślają swoją pozycję zegarkami Patek Philippe czy samochodami Ferrari. W końcu dlaczego miałoby być inaczej? Skoro ciężką pracą i determinacją osiągnęły wysoką pozycję, dlaczego nie miałyby sobie pozwolić na przedmiot pożądania, który – według nich – stał się czymś więcej niż torebką – inwestycją, elementem stylu życia, nawet przepustką do pewnych kręgów społecznych?

Z drugiej strony, luksusowa torebka od zawsze była elementem budowania kobiecego wizerunku w sposób, który umacniał normy narzucone przez męski świat. Od lat 50. XX wieku kobiety były zachęcane do kupowania prestiżowych akcesoriów jako części konstruowanego dla nich ideału „elegancji i klasy”. Przekaz był prosty: kobieta z dobrą torebką wygląda na kogoś wartościowego. W rzeczywistości ten komunikat mówił coś jeszcze – kobieta jest wartościowa dzięki przedmiotom, które posiada. Czy zatem luksusowe torebki są naprawdę symbolem emancypacji, czy raczej próbą wpisania się w system wartości, który wciąż traktuje kobiety jako ozdoby społeczne?

Mechanizm pożądania – marketing czy kultura?

Kultura it-bags to w dużej mierze efekt precyzyjnie skonstruowanego marketingu. Ekskluzywność, limitowane edycje, listy oczekujących i inflacyjne wzrosty cen – to strategia, która działa bezbłędnie. Kolejki po Chanel Classic Flap lub Dior Saddle Bag pokazują, że kobiety są gotowe wydawać fortuny, by zdobyć przedmiot, który w dużej mierze swoją wartość zawdzięcza nie użyteczności, a wizerunkowi.

Luksusowe torebki to również część nowoczesnej popkultury. W serialach, od „Seksu w wielkim mieście” po „Emily w Paryżu”, drogie akcesoria są przedstawiane jako nieodłączny element kobiecego sukcesu. Nawet w mediach społecznościowych trend „unboxing luxury” sprawia, że posiadanie torebki staje się niemal obowiązkowym dowodem statusu. Czy jednak prawdziwa siła nie powinna polegać na wolności wyboru?

Inwestycja czy pułapka?

Ciekawym zjawiskiem jest traktowanie it-bags jako inwestycji. Wartość niektórych modeli, zwłaszcza od Hermèsa czy Chanel, rośnie szybciej niż akcje giełdowe. W tym sensie zakup drogiej torebki można uznać za finansowo rozsądny ruch – zwłaszcza że na rynku wtórnym ceny rzadkich modeli osiągają zawrotne sumy. Można więc argumentować, że torebki, pierwotnie uważane za synonim próżności, stały się mądrą lokatą kapitału.

Z drugiej strony, mechanizm ten sprzyja powielaniu narracji, że kobieta musi „mieć” określone przedmioty, by potwierdzić swoją wartość. Presja posiadania luksusowej torebki jako wyznacznika sukcesu prowadzi do sytuacji, w której kobiety czują się zmuszone do wydawania ogromnych sum na rzeczy, które – choć piękne – niekoniecznie są im niezbędne.

Prawdziwy luksus: wolność wyboru

Czy torebki są więc symbolem siły czy patriarchalnym łańcuchem? Odpowiedź zależy od perspektywy. Jeśli luksusowa torebka jest wyborem wynikającym z autentycznej przyjemności, a nie społecznej presji, może być symbolem sukcesu i niezależności. Jeśli jednak jest narzuconym standardem, który trzeba spełnić, by czuć się wartościową – wtedy staje się kajdanami.

Największym luksusem XXI wieku nie jest posiadanie Birkin, ale możliwość wyboru – czy chcesz ją mieć, czy wolisz wydać pieniądze na podróże, sztukę czy rozwój. To wolność od narzuconych norm i swoboda w definiowaniu własnego sukcesu. Bo prawdziwa elegancja nie leży w cenie torebki, ale w sposobie, w jaki kobieta nosi swoją niezależność.