Nowa edycja Festiwalu w Cannes (13–24 maja 2025) pokazuje, że kino wciąż potrafi zaskakiwać – nie tylko tematami, ale też nazwiskami, które śmiało mieszają debiuty z legendami. Organizatorzy zagrali odważnie, sięgając zarówno po sprawdzone nazwiska, jak i dając szansę tym, którzy dopiero piszą pierwsze wersje swoich filmowych manifestów. I to jest właśnie Cannes, które lubimy najbardziej – nieprzewidywalne, trochę buńczuczne i zawsze aktualne.
Konkurs główny: od Dardennów do Ducournau
Selekcja konkursowa prezentuje kino na przecięciu starego z nowym. Mamy tu “The Phoenician Scheme” Wesa Andersona, którego estetyczne wizje zawsze są ucztą dla oka – pytanie tylko, czy tym razem znajdziemy w nich coś więcej niż styl? Obok – Ari Aster z “Eddington”, który po „Midsommar” i „Bo się boi” najwyraźniej nie zwalnia tempa.
Pojawiają się też dobrze znani bracia Dardenne z filmem “Jeunes Mères” oraz Julia Ducournau z enigmatycznym “Alpha”. Biorąc pod uwagę jej wcześniejsze Titane, możemy spodziewać się mocnego uderzenia, nie tylko narracyjnego. Zaskakuje obecność Richarda Linklatera z “New Wave” – czyżby nowy hołd dla młodzieży i ulotnych chwil?
Z polskiej perspektywy warto śledzić “Dossier 137” Dominika Molla – reżysera znanego z zamiłowania do chłodnych thrillerów o moralnych dylematach. A “Fuori” Mario Martone? To może być nowy punkt odniesienia dla włoskiego kina zaangażowanego.
Un Certain Regard: kobiety za kamerą, nowe narracje
Sekcja Un Certain Regard staje się poligonem doświadczalnym dla młodych reżyserek i reżyserów. Scarlett Johansson debiutuje reżysersko z filmem “Eleanor the Great”, co samo w sobie jest ciekawostką medialną – ale Cannes nie zaprasza celebrytek bez powodu. Jeśli trafiła do tej sekcji, znaczy, że film coś w sobie ma.
Pierwsze filmy aż kipią świeżością: “Urchin” Harrisa Dickinsona, “Aisha Can’t Fly Away” Morada Mostafy czy “Pillion” Harry’ego Lightona. To nazwiska, które mogą być kolejną falą artystycznego boomu – lub przepaścią dla zbyt ambitnych debiutów. Ale Cannes lubi ryzyko.
Poza konkursem: Mission Impossible i Bono
Tak, dobrze widzisz. Tom Cruise i Mission: Impossible – The Final Reckoning trafią do sekcji “Out of Competition”. To ukłon w stronę blockbusterów – być może ostatni, zanim Cannes znów powróci do swojej antykomercyjnej postawy. W sekcji tej znalazł się też Spike Lee z “Highest 2 Lowest” oraz “Vie Privée” Rebeki Zlotowski – zapowiada się więc mieszanka wybuchowa. A co ze specjalnymi pokazami? Bono i jego “Stories of Surrender”, Sylvain Chomet z “A Magnificent Life” – zapowiada się kameralnie i poetycko.
Cannes Premiere i Seanse o Północy
Kirill Serebrennikov z “Das Verschwinden des Josef Mengele”, Fatih Akin z “Amrum” – to festiwalowe złoto. Do tego Raoul Peck z “Orwell: 2+2=5”, co brzmi jak obowiązkowy seans dla każdego, kto nie wierzy już w prawdę w mediach. Seanse o północy z kolei stawiają na klimat i dreszczowiec – “Exit 8”, “Sons of the Neon Night” i “Dalloway” mogą okazać się sleeper hitami.
Cannes 2025 stawia na różnorodność – geograficzną, gatunkową i pokoleniową. Nie ma tu jednej dominującej narracji, ale jest wspólny ton: świat się zmienia, kino też. Jeśli jeszcze ktoś uważał, że festiwale są tylko dla elity, ta edycja może go zaskoczyć. Bo kiedy Scarlett Johansson debiutuje obok twórców z Gazy, a obok Andersona wchodzi Tarik Saleh z “Aigles of the Republic”, to znaczy, że Cannes mówi: “Każdy głos ma znaczenie”. Będzie o czym pisać. I będzie o czym dyskutować.