fot. dzięki uprzejmości Universal Music Polska

Kasia Lins i Igor Herbut razem w duecie – posłuchaj poruszającej „Trucizny”

Kasia Lins i Igor Herbut — dwie wyjątkowe osobowości polskiej sceny alternatywnej — spotkały się, by nagrać wspólną, intymną wersję utworu „Trucizna”. Efekt? Live session, który bardziej przypomina spowiedź niż zwykłe muzyczne spotkanie. To emocjonalna bomba z opóźnionym zapłonem. Słucha się jej raz — i zostaje na długo.

Na pierwszy rzut oka: duet jak wiele innych. Ale nie dajcie się zwieść. To nie jest piosenka nagrana z potrzeby promocji, ani tanie granie na emocjach. Ich „Trucizna” — zagrana na dwa fortepiany — to absolutny pokaz muzycznej dojrzałości, zaufania i… odwagi. Bo żeby nagrać coś takiego, trzeba mieć nie tylko głos, ale też coś znacznie trudniejszego do zdobycia — autentyczność.

Prawdziwe emocje, zero filtrów

„Są takie piosenki, które nie tylko trafiają w serce — one je otwierają” — mówi Igor Herbut. I trudno się z tym nie zgodzić. Jego historia o tym, jak przypadkowe przesłuchanie „Trucizny” poruszyło go do łez, brzmi jak coś wyjętego z dobrze napisanej ballady. Ale to się naprawdę wydarzyło. To właśnie ten moment – pozornie zwykły, w samochodzie – sprawił, że narodziła się potrzeba zaśpiewania razem.

To nie był projekt planowany przez marketingowców. To była reakcja łańcuchowa między dwojgiem artystów. Najpierw tekst Kasi dotknął Igora, potem jego nagranie poruszyło ją. Reszta — jak to mówią — jest historią. A może raczej: zapisem jednej, emocjonalnej chwili, w której dwoje ludzi stanęło obok siebie bez masek.

“OMEN” – manifest kobiecej siły i artystycznej niezależności

Warto też zaznaczyć, że oryginalna wersja „Trucizny” pochodzi z albumu „OMEN (Deluxe)” — krążka, który przez wielu krytyków został okrzyknięty jednym z najważniejszych wydawnictw 2023 roku. Kasia Lins pokazuje na nim, że potrafi być zarówno delikatna, jak i bezkompromisowa. Nowoczesna, ale z duszą retro. Intymna, ale bez ckliwości. I co najważniejsze: niepowtarzalna.

Nominacja do Paszportów Polityki 2025 i nominacja do Fryderyka w kategorii „Singiel Roku Pop Alternatywny” nie wzięły się znikąd. To nie tylko docenienie jej brzmienia, ale też odwagi w artystycznych wyborach. „OMEN” to płyta, która nie boi się ciszy. Minimalizm, subtelność, powściągliwość — te słowa nie pojawiają się dziś często w kontekście polskiego popu. U Lins one nie tylko są — ale mają znaczenie.

Czy „Trucizna” to duet idealny?

Nie ma tu przesady. Chemia między Herbutem i Lins działa nie tylko dlatego, że oboje mają głosy, które potrafią poruszyć beton. Działa dlatego, że się nie boją. Śpiewają o rzeczach trudnych — o bólu, tęsknocie, żalu — ale nie patetycznie, tylko prawdziwie. I choć „Trucizna” w tytule może brzmieć jak zagrożenie, to w tej wersji staje się oczyszczeniem. Jak katharsis, które zostaje z tobą po końcu piosenki.