Balenciaga zaskakuje – Pierpaolo Piccioli, dotychczasowy kreatywny mózg Valentino, obejmuje stery w jednej z najbardziej prowokacyjnych marek ostatnich lat. Czy to początek nowej ery dla francuskiego domu mody?
Po dekadzie Demny – czas na haute couture z duszą
Balenciaga, marka, która przez ostatnie lata szokowała, prowokowała i bawiła się popkulturowym kiczem pod wodzą Demny, właśnie ogłosiła zmianę, która może zdefiniować przyszłość luksusowej mody. Od 10 lipca 2025 roku nowym dyrektorem kreatywnym zostaje Pierpaolo Piccioli, jeden z najbardziej utalentowanych i szanowanych projektantów haute couture.
Ten ruch to więcej niż tylko personalna roszada – to wyraźny sygnał. Po kontrowersjach, eksperymentach z AI i pokazach balansujących na granicy skandalu. Czy Balenciaga stawia teraz na estetykę, rzemiosło i emocje?
Piccioli – romantyk z misją
Pierpaolo Piccioli to projektant, który przywrócił poezję i duszę włoskiej modzie, kreując niezapomniane kolekcje w Valentino – od koronki po polityczne manifesty na wybiegach. Jego wybór przez Kering to ukłon w stronę klasy, ale nie klasyki. Piccioli nie jest nudny – jest głęboki. Jego twórczość balansuje między elegancją a humanizmem. To on uczynił różnorodność, inkluzywność i emocjonalność swoimi znakami rozpoznawczymi.
Teraz ma przełożyć to na język Balenciagi. Jak? Tego dowiemy się jesienią, bo pierwszy pokaz pod jego kierownictwem zaplanowany jest na październik 2025.
Balenciaga – czas na przewartościowanie?
Zmiana kreatywnego steru to też pytanie o tożsamość Balenciagi. Marka założona w 1917 roku przez Cristóbala Balenciagę, a reaktywowana z wielkim rozmachem na początku XXI wieku, zawsze żyła w napięciu między architektoniczną formą a eksperymentem. Współczesna era Demny nadała jej pazura, ale też przyciągnęła liczne kontrowersje – od kampanii krytykowanych za brak wyczucia po nieustanne balansowanie na granicy dobrego smaku.
Piccioli to inny kaliber. Bardziej subtelny, mniej krzykliwy. Czy uda mu się zachować „ostry” charakter marki, jednocześnie wprowadzając więcej duszy i mody z wielką literą „M”? Wszystko wskazuje na to, że Balenciagę czeka rebranding nie przez komunikaty prasowe, ale przez emocje na wybiegu.
Kering gra va banque
Dla grupy Kering ten transfer to więcej niż kreatywna decyzja – to inwestycja w spójność i długowieczność. Francesca Bellettini, wiceprezeska Kering ds. rozwoju marek, jasno podkreśliła, że Piccioli to mistrz rzemiosła i wyczucia, który może poprowadzić Balenciagę przez nowy, bardziej zrównoważony etap.
Co ciekawe, Gianfranco Gianangeli, nowy CEO Balenciagi, również wyraża entuzjazm: „Pierpaolo perfekcyjnie zinterpretuje dziedzictwo Cristóbala Balenciagi.” A sam projektant? W typowym dla siebie stylu mówi o „wdzięczności” i „szansie napisania nowego rozdziału”.
Co to oznacza dla świata mody?
W świecie, gdzie clickbaitowe kolekcje często przysłaniają kunszt projektowania, powierzenie Balenciagi w ręce projektanta zakochanego w detalu i formie może być rewolucją – choć cichą. Nie spodziewajmy się memów i sneakersów za 10 tysięcy dolarów. Spodziewajmy się natomiast kolekcji, które będzie się chciało nosić, a nie tylko komentować w mediach społecznościowych.