fot. dzięki uprzejmości Iris van Herpen

Iris van Herpen Haute Couture Jesień-Zima 2025/2026: W rytmie oceanu

To nie był zwykły pokaz mody. To była ceremonia, manifest i ekologiczna symfonia zarazem. Iris van Herpen – wizjonerka, która od lat łączy naukę, naturę i technologię w projektowaniu, wraca z kolekcją, która dosłownie oddycha. “Sympoiesis”, zaprezentowana podczas Haute Couture Week w Paryżu, to coś więcej niż ubrania – to system biologiczny. Dosłownie.

Van Herpen już dawno przestała traktować modę jako produkt. W “Sympoiesis” idzie o krok dalej – kolekcja powstaje w ścisłej relacji z oceanem jako żywym organizmem. Główna inspiracja? Teoria Gai Jamesa Lovelocka, która zakłada, że Ziemia to jeden wielki, samoregulujący się organizm, a ocean jest jego bijącym sercem. I to właśnie ocean staje się bohaterem tej opowieści – nie jako tło, ale jako głos. Głos alarmowy.

Kolekcja otwiera się performance’em z udziałem tancerki w futurystycznym materiale z Japonii – airfabric – który dosłownie maluje światłem każdy ruch ciała. Scenografia to gra świateł i dźwięków autorstwa Nicka Verstanda, a tancerka znika i pojawia się jak bioluminescencyjna meduza. To hołd dla Loïe Fuller, pionierki tańca nowoczesnego, ale też pełnoprawna demonstracja: natura nie jest pasywna – ona tańczy, walczy, reaguje.

Najgłośniej mówi “żywa suknia” – wspólne dzieło Van Herpen i biodesignera Chrisa Bellamy’ego. To nie metafora: kreacja zawiera 125 milionów żyjących alg Pyrocystis Lunula, które świecą pod wpływem ruchu. Algi hodowane były przez kilka miesięcy w wodzie morskiej, w precyzyjnie kontrolowanych warunkach. Efekt? Organizm, nie ubranie. Suknia, którą trzeba karmić, pielęgnować, utrzymywać przy życiu. Czy to przyszłość mody? A może jej ostatni etap?

W całej kolekcji tkaniny falują, jakby oddychały wodą – od barwionego organzy z wplecionymi włóknami z białka warzonego przez japońską firmę Spiber (tak, moda fermentuje) po skrzydlate struktury stworzone z pomocą artysty Casey’a Currana, inspirowane mikroskopijną budową świecących alg. Van Herpen sięga po żywioł w jego najbardziej ulotnej formie, jakby chciała zatrzymać chwilę tuż przed tym, jak fala opadnie.

Pokaz nie działa tylko na wzrok – każda sylwetka wchodzi na wybieg w otoczeniu zapachu stworzonego specjalnie na tę okazję przez mistrza perfumiarstwa Francisa Kurkdjiana. To podwodna aura zamknięta w molekułach – ledwo wyczuwalna, a jednak budująca narrację. Moda multisensoryczna? Zdecydowanie.

Nie brakuje też przemyślanego, surowego piękna: jedwabne suknie zawieszone na karbonowych strukturach, przypominające dryfujące galaretki nieśmiertelnej meduzy Dohrnii. Kolorystyka? Od łososiowego różu po śliwkową czerń – jakby tkaniny zanurzały się w głębokich wodach, niknąc powoli z pola widzenia.

Buty? Współpraca z Rombaut – awangardowe, metaliczne, otoczone jakby echem sonaru. Brzmi futurystycznie? Tak. Ale ta przyszłość już się dzieje.

Van Herpen mówi jasno: moda nie może być dłużej ślepa na planetę. Sympoiesis nie tylko pokazuje nowy kierunek – ona go projektuje. To nie jest kolekcja do noszenia – to kolekcja do przemyślenia. Do poczucia na skórze i w trzewiach. Do bycia częścią – razem z nią, z oceanem, z każdym mikroskopijnym organizmem, który wciąż próbuje oddychać mimo naszej obojętności.

W świecie, w którym luksus oznacza nadprodukcję, van Herpen redefiniuje pojęcie couture. Jej kreacje nie chcą być modne. Chcą być potrzebne.