MAC Cosmetics ma nową globalną ambasadorkę i nie jest to kolejna bezpieczna gwiazdka z listy najpopularniejszych influencerek. To Doja Cat – artystka, która nie boi się prowokować, szokować i podważać granic między sztuką, modą i popkulturą. Jej debiut dla MAC Cosmetics podczas gali MTV VMA 2025 pokazał dokładnie, z czym będziemy mieć do czynienia: zamiast typowego wejścia na czerwony dywan Doja odgryzła kawałek szminki Lady Danger. W rzeczywistości był to czekoladowy rekwizyt przygotowany przez Amaury’ego Guichona, najbardziej instagramowego cukiernika świata. Makijaż zjadany jak deser – trudno o bardziej dosłowną metaforę dzisiejszego rynku beauty, gdzie kosmetyki to już nie tylko produkt, ale też show.
Nie ma przypadku w tym, że akurat MAC Cosmetics zdecydował się na współpracę z Doją. Marka od lat balansuje na granicy mainstreamu i alternatywy, budując swój wizerunek na inkluzywności i artystycznej wolności. To ona jako jedna z pierwszych uczyła konsumentów, że makijaż może być manifestem i narzędziem ekspresji. Doja Cat jest więc idealnym przedłużeniem tej filozofii – jej sceniczne wcielenia przypominają raczej performance art niż klasyczne występy muzyczne.

MAC Cosmetics i odwaga do ryzyka
Nicola Formichetti, dyrektor kreatywny MAC Cosmetics, przyznał wprost: to zderzenie dwóch kreatywnych żywiołów. W praktyce oznacza to kampanie, które będą raczej wizualnym eksperymentem niż ładnym spotem reklamowym. Pytanie tylko, czy ta współpraca rzeczywiście „przesunie granice”, czy skończy jak wiele innych – na serii instagramowych ujęć i limitowanych kolekcjach, które sprzedadzą się w pięć minut, a następnie znikną w odmętach eBay’a i Depop.
Warto jednak zauważyć, że Doja nie jest wyborem oczywistym. To artystka, która lubi igrać z wizerunkiem, balansować na krawędzi kontrowersji, czasem wręcz sabotować oczekiwania fanów. Dla marki o globalnym zasięgu to ryzykowny, ale bardzo świadomy ruch. Z jednej strony MAC Cosmetics zyskuje twarz, która naprawdę żyje makijażem. Z drugiej – musi liczyć się z tym, że Doja nie zawsze będzie grać według reguł branży beauty. I może właśnie o to chodzi.
Emocje zamiast idealnej twarzy
W świecie, gdzie influencerzy podają swoje twarze na tacy, gładkie i pozbawione kantów, M•A•C stawia na osobowość, która potrafi budzić emocje – zarówno zachwyt, jak i irytację. W modzie i kulturze to właśnie emocje sprzedają się najlepiej. Pierwsza odsłona współpracy, czyli „zjadliwa” Lady Danger, to sygnał: wchodzimy na teren, gdzie makijaż staje się performansem. Czy konsumenci będą chcieli „gryźć” ten koncept, czy po prostu kupią kolejną czerwoną szminkę, to już zupełnie inna historia.