fot. dzięki uprzejmości Fashion Institute of Technology

New York Fashion Week: Jak Fashion Institute of Technology wypuszcza kolejnych rewolucjonistów mody

Na Nowojorskim Tygodniu Mody zawsze najbardziej błyszczą wielkie nazwiska: Ralph Lauren, Michael Kors, Marc Jacobs. To one przyciągają tłumy, one definiują medialny obraz tygodnia. Ale ci, którzy naprawdę chcą zobaczyć przyszłość mody, powinni spojrzeć nieco wcześniej – na kampus Fashion Institute of Technology, gdzie co roku odbywa się pokaz absolwentów programu Fashion Design MFA. W tym roku nosił on tytuł ACT 5 i zgromadził 18 młodych projektantów, którzy wchodzą do branży nie jak uczniowie, ale jak gotowi debiutanci.

Fashion Institute of Technology – kuźnia amerykańskiej mody

FIT to instytucja, której wagi nie da się przecenić. Powstała w 1944 roku i od lat kształci projektantów, którzy później definiują amerykański styl. To tu swoje pierwsze kroki stawiali m.in. Calvin Klein czy Michael Kors, a z bardziej współczesnych twórców – młodzi innowatorzy, którzy dziś kształtują luksusowe marki i niezależne label’e. W Stanach, gdzie Parsons i FIT rywalizują o miano najbardziej prestiżowej uczelni, to właśnie FIT uchodzi za bardziej pragmatyczną, skoncentrowaną na przygotowaniu do realnej pracy w branży. Parsons słynie z artystycznych wizji, FIT – z praktyki, która w połączeniu z wyobraźnią daje projektantom mocny start.

Program Fashion Design MFA to stosunkowo młody kierunek, ale już zdążył zapisać się w kalendarzu NYFW. To nie jest tylko kurs projektowania. Studenci muszą przygotować ośmiosylwetkową kolekcję, ale także lookbook, film, plan biznesowy i portfolio. Innymi słowy: FIT uczy, że moda to nie tylko kreatywność, lecz także strategia. W czasach, gdy młody projektant bez wsparcia biznesowego ginie w gąszczu Instagrama i TikToka, to podejście daje realną przewagę.

ACT 5 – piąty akt jako początek

Sam tytuł tegorocznego pokazu – ACT 5 – jest nieprzypadkowy. Absolwenci tłumaczą, że to jak piąty akt w teatrze: moment podsumowania, transformacji, ale i zapowiedź nowego otwarcia. „To nie jest koniec, lecz chwila tuż przed ponownym uniesieniem kurtyny” – piszą w swoim wspólnym oświadczeniu. I faktycznie, na wybiegu zobaczyliśmy kolekcje, które bardziej przypominały osobiste manifesty niż ćwiczenia warsztatowe.

Wśród 18 nazwisk znaleźli się m.in. Evelina Epp, Kiki Wanjing Zuo, Lawson Park czy Matilda Tongying Liang. Każde z nich prezentowało inny język: od intymnych narracji związanych z pamięcią i kulturą po futurystyczne eksperymenty z formą i technologią. Widać było inspiracje dziedzictwem, ale też próbę wyjścia poza znane ramy – i to wcale nie jest tak oczywiste w świecie, w którym nawet najwięksi projektanci często uciekają w nostalgię.

Młodzi kontra wielkie domy mody

Warto na chwilę zatrzymać się nad tym kontrastem. Wielkie domy mody coraz częściej bazują na „bezpiecznej klasyce”, archiwach i dobrze sprzedających się ikonach. Widzimy to u Gucci, Balenciagi czy Diora. Młodzi projektanci FIT tymczasem mówią otwarcie: nie chcemy odtwarzać, chcemy rozmawiać. Ich kolekcje nie zawsze były „do noszenia”, ale może właśnie o to chodzi. Moda ma być medium dialogu, nie tylko ładną sukienką.

Czy wszystkie te nazwiska przebiją się w branży? Pewnie nie. Ale jeśli choć kilku z nich wyznaczy nowy kierunek, ACT 5 zostanie zapamiętane. Fashion Institute of Technology daje im narzędzia, scena NYFW daje widoczność – a reszta zależy już od tego, kto z tej osiemnastki ma w sobie iskrę, która potrafi rozpalić całą branżę.

Moda jako kolaż przyszłości

Na tle rozmów o zrównoważonym rozwoju, recyklingu i kryzysie nadprodukcji, młodzi projektanci FIT stawiają na coś innego: kolaż tożsamości, technologii i osobistych historii. Moda nie ma już być jednorodnym językiem – ma być zbiorem wielu głosów. I w tym tkwi jej siła.

Nowy Jork kocha takie momenty. ACT 5 w Fashion Institute of Technology pokazało, że przyszłość amerykańskiej mody nie będzie grzeczna, nie będzie spójna, ale na pewno będzie szczera. A to już bardzo dużo.