Fendi nie istnieje bez rodziny Fendi – to truizm, ale warto go powtarzać. Włoska marka od lat buduje swoją legendę właśnie na osobistych więziach, tradycji i wyjątkowym rzemiośle, które przenikają się z nowoczesnością. Teraz ta historia wchodzi w nowy etap: Silvia Venturini Fendi, wnuczka założycielki domu Adele, obejmuje od 1 października stanowisko Honorowej Prezydentki marki.
To symboliczne przejście – od aktywnej kreacji do roli strażniczki dziedzictwa. Silvia, która jeszcze niedawno odpowiadała za damską kolekcję w roku stulecia marki, teraz ma skoncentrować się na pielęgnowaniu historii domu, wspieraniu projektów Fendi Casa i – jak sama podkreśla – na kontynuowaniu tego, co zbudowały kobiety jej rodziny.
Dziedzictwo i Lagerfeld
Sylvia to trzecie pokolenie Fendi. W 1992 roku zaczęła współpracę z Karlem Lagerfeldem, któremu towarzyszyła w artystycznej dyrekcji przez niemal trzy dekady. Sama odpowiadała za akcesoria i linię męską, a od 1994 roku jej nazwisko zaczęło pojawiać się coraz częściej obok kluczowych sukcesów marki. To ona stoi za fenomenem torebki Baguette – przedmiotu kultowego, który nie tylko zdefiniował Fendi, ale też na zawsze zmienił krajobraz mody akcesoriów.
W pożegnalnym oświadczeniu Venturini Fendi odwołała się do rodzinnych korzeni i do samego Lagerfelda: „Mój umysł wraca do Karla, niezwykłego mistrza, który nauczył mnie sztuki dzielenia się – jakości definiującej historię kobiet mojej rodziny – i pozwolił mi znaleźć własny głos”.
Ikoniczna Baguette i popkultura
Mówiąc o Silvii Venturini Fendi, nie sposób pominąć jej największego modowego dziecka – torebki Baguette. Zaprojektowana w 1997 roku, stała się nie tylko bestsellerem, ale i zjawiskiem kulturowym. Dzięki „Sex and the City” i słynnej kwestii Carrie Bradshaw: „It’s not a bag, it’s a Baguette”, Fendi na trwałe weszło do masowej wyobraźni. To był moment, w którym marka, znana wcześniej głównie z futer i wysokiego krawiectwa, stała się globalnym symbolem luksusu codziennego, ale z nutą ironii i zabawy.
Nieprzypadkowo mówi się, że torebka Baguette zainicjowała epokę tzw. it-bags, czyli akcesoriów, które same w sobie budują status marki. Była mała, niepraktyczna, trochę przekorna – i właśnie to sprawiło, że kobiety pokochały ją bardziej niż perfekcyjnie skrojone, „rozsądne” modele konkurencji.
Ta zdolność wyczuwania ducha czasu, połączenia rzemiosła z popkulturowym nerwem, to największy wkład Silvii w historię Fendi. I właśnie dlatego jej obecność, nawet w nowej, bardziej symbolicznej roli, wciąż będzie kluczowa – bo to ona przypomina, że luksus nie musi być śmiertelnie poważny, ale powinien mieć w sobie życie, emocje i odrobinę fantazji.
Kim Jones, przyszłość i pytanie „co dalej?”
Nie można zapominać, że to właśnie Silvia była mostem łączącym różne epoki Fendi: od czasów Lagerfelda, przez moment, gdy sama przejęła kobiecą linię, aż po obecną współpracę z Kimem Jonesem. Była głosem spójności, która sprawiała, że marka pozostawała wierna swoim rzymskim korzeniom, jednocześnie otwierając się na międzynarodowy rynek.
Przyszłość? Oficjalnie Fendi zapowiada, że nowa struktura kreatywna zostanie ogłoszona „w odpowiednim czasie”. To dyplomatyczna formuła, która tylko podsyca ciekawość. Po odejściu Lagerfelda wielu pytało, czy Fendi utrzyma swoją tożsamość. Teraz, gdy Silvia przechodzi do bardziej reprezentacyjnej roli, pytania powracają: kto przejmie stery i czy nowa dyrekcja będzie w stanie utrzymać tę delikatną równowagę między historią a nowoczesnością?
Fendi jako mit rodzinny
Warto spojrzeć na to szerzej. W świecie mody, który coraz częściej staje się zimnym biznesem kontrolowanym przez gigantyczne konglomeraty, historia Fendi przypomina, że marka może być też rodzinnym mitem, opowieścią o kobietach, które zbudowały imperium od warsztatu futrzarskiego w Rzymie. I choć dziś trudno wyobrazić sobie luksusową modę bez globalnych struktur i marketingowych strategii, to właśnie takie postacie jak Silvia Venturini Fendi przypominają, że u podstaw były pasja, rzemiosło i emocje.
Jej nowa rola – bardziej ambasadorska niż kreatywna – może być czymś w rodzaju „sumienia” marki. Pytanie, czy Fendi utrzyma ten balans w kolejnych latach, kiedy pokolenie rodzinne będzie coraz mniej obecne w codziennym zarządzaniu.