Versace otwiera nowy rozdział. Kolekcja na sezon Wiosna-Lato 2026 to pierwszy pokaz przygotowany przez Dario Vittale, który przejął stery domu po Donatelli. Trudno o bardziej symboliczny start – Pinacoteca Ambrosiana w Mediolanie, świątynia klasycznego piękna i sztuki, stała się scenerią jego debiutu. To miejsce idealne do opowiedzenia historii o archiwum, mitach i namiętności, które od lat definiują Versace.
Debiut pełen napięcia
Vitale nie unikał trudnych pytań: czym dzisiaj jest Versace? Co znaczy seksapil w epoce „quiet luxury”? Jego odpowiedź była głośna i prowokacyjna. W kolekcji zobaczyliśmy patchworkowe skóry, przeskalowane koszule, bluzy z haftami i denim, zestawione z draperiami, złotymi łańcuchami i barokowymi nadrukami. To pojedynek między klasycyzmem a ulicą, między powagą a nocnym hedonizmem.
Podczas gdy większość domów mody flirtuje z wyciszoną elegancją, Vitale rzuca wyzwanie – zamiast szeptu wybiera krzyk. Kolekcja jest przeciwieństwem „quiet luxury”: zmysłowa, teatralna, pełna ekspresji. W czasach, gdy minimalizm stał się nowym uniformem elit, Versace pod wodzą Vitale pokazuje, że glamour i seksapil nie tylko nie zniknęły, ale wciąż mogą prowokować i intrygować.
Widmo lat 80.
Nie sposób jednak nie porównać tego debiutu z czasami Gianniego. Lata 80. były złotą erą Versace – kampanie Avedona i Newtona, pełne nagości, złota i monumentalnych póz, uczyniły z marki symbol nieokiełznanego luksusu. Vittale sięga do tamtej energii, ale filtruje ją przez teatralność i literacką narrację. Zamiast brutalnej siły tamtych obrazów dostajemy list miłosny inspirowany Keatsem – piękny, ale też zaskakująco melancholijny.
List jako gest otwarcia
Do materiałów prasowych dołączono dramatyczny list – pełen obsesji, tęsknoty i pragnienia. To nie tyle dodatek, co artystyczny manifest debiutanta. Vittale komunikuje w ten sposób, że Versace nie jest tylko ubraniem, lecz emocją. Problem w tym, że w teatrze łatwo przesadzić. Tam, gdzie Gianni operował bezpośredniością, Vittale wybiera metaforę i subtelne odniesienia.
Rozumiem ten gest. Pierwsza kolekcja zawsze jest deklaracją – kim jestem jako projektant i dokąd chcę poprowadzić dom. Vitale pokazał odwagę i kulturę wizualną, ale jednocześnie zaryzykował odejście od DNA marki. Versace było zawsze instynktowne, cielesne i bezwstydnie glamour. Tutaj mamy koncept, narrację, literacką teatralność. Doceniam próbę redefinicji, ale obawiam się, że w tym wszystkim zabrakło natychmiastowej, rozpoznawalnej siły, którą Gianni uczynił fundamentem domu. Dario Vitale zrobił krok odważny – pytanie, czy nie zbyt daleki.