Olivier Rousteing odchodzi z Balmain po czternastu latach pracy jako dyrektor kreatywny. To koniec jednej z najbardziej rozpoznawalnych er współczesnej mody – czasów, gdy Balmain kojarzyło się z blichtrem, Instagramem, Kylie Jenner i perfekcyjnie dopasowanymi ramionami w stylu wojskowym. Według oficjalnego komunikatu marki Rousteing sam podjął decyzję o odejściu, choć ani on, ani dom mody nie zdradzili powodów. Balmain ograniczyło się do lakonicznego podziękowania za lata współpracy, co tylko podsyciło spekulacje o możliwych napięciach i zmęczeniu formułą, która przez dekadę była zarówno błogosławieństwem, jak i przekleństwem brandu.
Od młodego talentu do gwiazdy Instagrama
Rousteing objął stanowisko w 2011 roku, mając zaledwie 25 lat – i praktycznie z dnia na dzień stał się gwiazdą. Zrobił z Balmain markę, o której mówiło się wszędzie: w mediach, w socialach, na czerwonych dywanach. To on wymyślił pojęcie „Balmain Army”, które zamieniło luksusowy dom mody w rozpoznawalną globalną machinę napędzaną popkulturą. Dzięki niemu Balmain zyskało nową tożsamość – pełną seksapilu, przepychu i pewności siebie, idealnie wpasowaną w erę Instagrama i kultu celebrytów. Rousteing stał się nie tylko projektantem, ale też marką samą w sobie.
Nowy ton w jego projektach
W ostatnich sezonach widać jednak było, że kierunek, jaki obrał, zaczyna się zmieniać. Zamiast spektakularnych konstrukcji i złota pojawiła się elegancja, delikatniejsze linie, powrót do klasyki. Balmain zaczęło wyglądać jakby dorosło – co dla niektórych fanów było krokiem w dobrą stronę, a dla innych utratą tej energii, która czyniła markę wyjątkową. I może właśnie w tym tkwi sedno jego odejścia: Rousteing wyczerpał swój język, a marka potrzebuje nowego.
Co dalej z Balmain?
Balmain stoi dziś przed ogromnym wyzwaniem. Styl Rousteinga był tak silny, że trudno będzie od niego uciec. Niezależnie od tego, kto go zastąpi, nowy etap będzie musiał zdefiniować markę na nowo. Czy pójdzie w stronę bardziej wyrafinowanego, spokojnego luksusu, czy spróbuje utrzymać energię jego ery? Trudno przewidzieć, ale jedno jest pewne – odchodzi człowiek, który nie tylko odświeżył Balmain, ale też w dużej mierze nauczył domy mody, jak funkcjonować w erze social mediów.
Rousteing zostawia po sobie silne dziedzictwo i ogromne buty do wypełnienia. Nie wygląda jednak na to, by planował zniknąć z branży. 14 lat na czele takiego domu to doświadczenie, którego nie można przecenić. W kuluarach mówi się o własnej marce lub współpracy z globalnym gigantem – nie byłoby to zaskoczeniem, bo Rousteing to wciąż jeden z najbardziej medialnych i wpływowych projektantów swojego pokolenia.
Balmain po Rousteingu – nowy rozdział czy ryzykowny eksperyment?
To, co dzieje się teraz w Balmain, to nie tylko zmiana nazwiska na wizytówce. To moment przełomowy dla całej branży – dowód na to, że nawet najbardziej błyszcząca estetyka w końcu wymaga przewietrzenia. I choć fani jego barokowego przepychu pewnie będą tęsknić, być może to właśnie szansa, by Balmain wreszcie wróciło do korzeni – paryskiego kunsztu, a nie medialnego show.


