W 2026 Brytyjczycy zrobią coś, co potrafią najlepiej. Zamiast ckliwych wspominek zaserwują modowe trzęsienie ziemi. W setną rocznicę urodzin królowej Elżbiety II w The King’s Gallery w Pałacu Buckingham otworzy się największa w historii wystawa poświęcona jej stylowi. I jeśli ktoś uważa, że to będzie kolejna muzealna laurka, to chyba nie widział, jak wygląda królewska archiwistyka, kiedy bierze się za nią Royal Collection Trust. Tu nie ma miejsca na banał.
Wreszcie zobaczymy królową „od środka”
„Queen Elizabeth II: Her Life in Style” pokaże około 200 elementów garderoby, z czego połowa nigdy wcześniej nie była publicznie wystawiana. To robi wrażenie, bo mówimy o kobiecie, której styl przez dekady był analizowany z dokładnością godną analityków giełdowych. Teraz pierwszy raz zobaczymy nie tylko ubrania, ale też szkice projektantów, próbki tkanin i prywatną korespondencję, która pokazuje, jak świadomie królowa budowała swój wizerunek.
Tak, Elżbieta II nie była bierną odbiorczynią projektów. Sama decydowała, co działa, a co nie. Doskonale rozumiała, że kolor sukienki może być formą dyplomacji, a kapelusz potrafi stać się soft power silniejszym niż niejeden polityczny komunikat. I właśnie ten kulisowy aspekt wystawy brzmi najbardziej atrakcyjnie.




Od lamé po headscarves
Zobaczymy jej życie zapisane w ubraniach. Na przykład srebrną suknię z lamé, którą ośmioletnia Elizabeth miała jako druhna na ślubie wuja. Dalej ikoniczne kreacje Normana Hartnella, w tym suknię ślubną i koronacyjną – oba projekty, które zdefiniowały powojenną brytyjską modę.
Wystawa przypomni też bardziej „modowe” epizody monarchini. Lata 70. z lekko swobodnymi, drukowanymi sukniami Iana Thomasa wyglądają dziś jak moodboard dla współczesnego retro glam. Są też projekty z intensywnym znaczeniem politycznym, jak biała suknia Hartnella z zieloną plecioną wstęgą na plecach, zaprojektowana specjalnie na bankiet państwowy w Pakistanie w 1961 roku. Jeden gest, jeden kolor i wiesz, że to był komunikat, nie przypadek.
Nie zabraknie też słynnego off-duty looku. Ten zestaw: tweed, pikowane kurtki, wzorzyste chusty, skórzane buty. Estetyka, którą Instagram odkrył dopiero pół wieku później i nazwał „royalcore”, a Elżbieta nosiła ją, zanim komukolwiek przyszło do głowy wrzucać stylówki na feed.




Wystawa, która może zdefiniować przyszłe trendy
Nie zdziwię się, jeśli ta ekspozycja okaże się jednym z najbardziej wpływowych momentów dla mody 2026 roku. Młodzi projektanci już dziś zerkają w stronę królewskiej prostoty, geometrycznych torebek, jednolitych kolorystycznie zestawów i idei „dopasowanego wizerunku”. A ta wystawa dostarczy im paliwa na kolejne sezony.
Do tego ukaże się oficjalna publikacja kuratorki Caroline de Guitaut, która – mówiąc wprost – zna te archiwa lepiej niż niejedna osoba zna własną szafę. I pewnie nie zabraknie tam smaczków, które sprawią, że modowy internet eksploduje.
Kiedy i gdzie?
Wystawa potrwa od wiosny do jesieni 2026 roku. Dokładne daty poznamy jeszcze w tym roku, a bilety wejdą do sprzedaży w listopadzie 2025. Warto obserwować Royal Collection Trust, bo zainteresowanie będzie ogromne. Trzeba to sobie powiedzieć: niewiele osób ma w modzie taką pozycję jak Elżbieta II. Ta wystawa to nie tylko historia królowej, ale historia XX-wiecznej mody. I coś mi mówi, że kolejki będą jak za Diora w Paryżu.


