Świąteczne reklamy domów mody to osobna kategoria sztuki. To moment, w którym marki zrzucają z siebie codzienną powagę i pozwalają sobie na małe filmowe szaleństwa. Grudzień działa na nich jak katalizator wyobraźni: jedni budują baśnie, inni bawią się ironią, a jeszcze inni tworzą produkcje, które wyglądają jak zwiastuny wysokobudżetowych filmów.
To nie są zwykłe spoty mające przypomnieć o prezentach. To estetyczne światy, do których chcemy wracać, bo każdy z nich pokazuje, jak moda potrafi opowiadać historię. I właśnie te świąteczne opowieści – jedne ciepłe, inne szalone, jeszcze inne chłodne i wyrafinowane – zostają z nami na dłużej niż sezon. Dlatego wybraliśmy pięć kampanii, które naprawdę zasługują na miano kultowych. Warto je odświeżyć, zanim zaczniemy kolejny grudniowy maraton.
CHANEL – Le Chaperon Rouge (1998)
Nie możemy nie zacząć od klasyku reklam. W 1998 roku Chanel stworzyło spot „Le Chaperon Rouge” (dosłownie „Czerwony Kapturek”) dla zapachu N° 5, który wyreżyserował Luc Besson, wystąpiła w nim modelka-aktorka Estella Warren jako nowa, współczesna wersja Baśniowego Bohatera, a całość miała ogromne ambicje filmowe.
Co mnie ujęło w tej kampanii: po pierwsze – opowieść. Nie „ubrałaś się, idziesz na kolację” tylko „wchodzisz w świat symboli”. Warren w czerwonej kreacji (kostium zaprojektowany przez Karl Lagerfeld dla CHANEL) przechodzi przez długą, złotą komnatę, wpisaną w scenografię przygotowaną przez Patrice’a Garcię. W tle – pies-wilk, kształt baśniowej grozy, kontrastującej z kobiecością i luksusem. Całość to spojrzenie na zapach jako „klucz do świata” – nie tylko produkt, ale doświadczenie. Muzyka Daniego Elfmana (z filmu „Edward Nożycoręki”) nadaje atmosferę oniryzmu.
Burberry – Form London with Love (2022)
Kampania „From London With Love” pojawiła się w okresie świątecznym i w mojej opinii to jedno z najciekawszych podejść do świąt w modzie. Marka znana z brytyjskiej elegancji postanowiła nie tylko pokazać płaszcz czy torebkę, ale opowiedzieć historię – niemalże musicalową. Ulice Londynu pokryte zostały śniegiem, pojawia się taniec, światełka, klasyczne stylizacje oraz akcenty bardzo filmowe. Widać, że budżet nie rósł tylko na kampanię, ale na produkcję, scenografię, choreografię.
Dla mnie kluczowe w tej reklamie jest to, że Burberry wskakuje w klimat świąt z pełną świadomością: nie moralizuje, nie mówi „musisz kupić”, raczej: „wejdź z nami w ten klimat, poczuj go”. Świąt nie traktuje jak konieczności, ale jak chwilę sięgnięcia po piękno i elegancję. I właśnie ta lekkość, a jednocześnie profesjonalizm sprawiają, że ta reklama zapada w pamięć.
Dior – Circus of Dreams (2025)
Dior w tej kampanii idzie w stronę baśni i subtelnej metafory – zamiast tanecznych scen ulicznych mamy świat zamknięty, teatralny, wręcz surrealny. Ubrania i akcesoria marki są tam nie tylko elementem stylizacji, ale częścią scenografii: światło, mgła, złoto, elementy dekoracyjne. Jeśli Burberry mówi „wejdź w świąteczny Londyn”, to Dior mówi „wejdź w świąteczną iluzję”.
Dla mnie to reklama, która buduje luksus jako moment oderwania – na chwilę jesteś w świecie, który nie musi być realny, ale w którym czujesz się wyjątkowo. To wymaga pewnej odwagi: święta w tej wersji nie są „domowe”, „rodzinne przy kominku”, tylko „momentalne”, „marzycielskie”.
Gucci – Gift (2024)
Gucci w wydaniu świątecznym to już nie „klasyczne święta”, tylko „święta z przymrużeniem oka”. Marka mówi: tak, to okres grudnia, to prezenty, to dekoracje – ale nie musimy grać według starych reguł. Stylizacje retro, trochę campu, imprezowy klimat, epicki styl – to właśnie marka w tej kampanii pokazuje, że święta nie muszą być grzeczne.
To bardzo ważne: wśród reklam świątecznych często dominuje pewna słodycz, miękkość, nostalgia. Gucci mówi: „ok, nostalgia – ale z twistem”. I to trafia do tych, którzy lubią modę jako manifest, jako zabawę formą.
Tiffany & Co. – A Very Tiffany Holiday (2013)
Tiffany & Co. podchodzi do świąt minimalistycznie, z klasą – nie krzyk, nie przesada, a chłodne barwy, światło, moment wręczania prezentu. W kampanii „A Very Tiffany Holiday” święta stają się momentem skupienia i elegancji, a nie obowiązkiem. Marka mówi: „Jeśli masz kupować prezent – niech to będzie coś wyjątkowego, niech to będzie chwila”.
To świetna strategia: w świecie, w którym jesteśmy bombardowani obrazami świątecznymi, Tiffany mówi cicho i mocno zarazem. Widać, że marka ufa, że jej klient zna wartość – i nie trzeba rzucać fajerwerków.


