fot. materiały prasowe

Róisín Murphy: Pionierka, buntowniczka, ikona

Kiedy myślimy o artystach, którzy zrewolucjonizowali muzykę elektroniczną, trudno nie wspomnieć o Róisín Murphy. Od czasów jej pierwszych występów z Moloko, przez fascynujące solowe projekty, aż po status współczesnej ikony stylu i dźwięku, Murphy zawsze pozostawała w awangardzie. Ale jak wyglądała jej droga? I co sprawia, że jej twórczość wciąż zachwyca zarówno krytyków, jak i fanów na całym świecie?

Początki w Arklow i przeprowadzka do Anglii

Róisín urodziła się 5 lipca 1973 roku w Arklow, małym nadmorskim miasteczku w Irlandii. Dzieciństwo spędziła w cieniu surowych katolickich zasad, ale już wtedy wykazywała buntownicze zacięcie, które w przyszłości stało się jej znakiem rozpoznawczym. W wieku 12 lat jej rodzina wyemigrowała do Anglii, osiedlając się najpierw w Manchesterze, a potem w Sheffield.

Właśnie Sheffield, miasto pełne postindustrialnego krajobrazu i muzycznej kreatywności, wpłynęło na jej artystyczną wrażliwość. To tutaj rozwijała swoją pasję do mody, sztuki i muzyki. W młodości była bardziej zainteresowana sztukami wizualnymi niż dźwiękiem. Sama przyznała, że marzyła o karierze malarki, a śpiewanie pojawiło się w jej życiu dość przypadkowo.

Moloko: Wielki przełom

W latach 90. Sheffield było jednym z centrów brytyjskiej sceny elektronicznej. W 1994 roku Róisín poznała Marka Brydona, producenta muzycznego i przyszłego partnera życiowego. Ich znajomość rozpoczęła się od słynnego zdania: „Do you like my tight sweater? See how it fits my body.” – które później posłużyło jako tytuł debiutanckiego albumu zespołu Moloko. Pierwszy album Moloko był mieszanką trip-hopu, acid-jazzu i eksperymentalnego popu. Był daleki od komercyjnych standardów, ale zyskał uznanie wśród fanów alternatywy. Piosenki takie jak „Fun for Me” ukazały ekscentryczny styl Murphy i jej skłonność do teatralności.

Drugi album, „I Am Not a Doctor”, przyniósł zespołowi wielką popularność. Początkowo piosenka „Sing It Back” nie wyróżniała się na tle innych utworów. Jednak remiks Borisa Dlugoscha zamienił ją w jeden z największych hitów klubowych lat 90. Singiel stał się hymnem muzyki house i do dziś pozostaje jednym z najbardziej rozpoznawalnych utworów Moloko.

Album „Things to Make and Do” (2000) był krokiem w stronę bardziej melodyjnych brzmień. Utwór „The Time Is Now” zyskał ogromną popularność i pokazał bardziej emocjonalne oblicze duetu. Z kolei ostatni album zespołu, „Statues” (2003), był pełen osobistych odniesień, wynikających z końca związku Murphy i Brydona.

Nowa era: kariera solowa

Po rozpadzie Moloko Róisín rozpoczęła solową karierę, która okazała się równie fascynująca. Pierwszy solowy album Murphy, wyprodukowany przez Matthew Herberta, był dziełem pełnym eksperymentów. Utwory takie jak If We’re in Love czy Ramalama (Bang Bang) wprowadzały słuchaczy w świat dźwiękowych kolaży i nieoczywistych aranżacji. Co ciekawe, album zawierał próbki dźwięków z życia codziennego – od miksowania składników w kuchni po odgłosy kroków.

Jeśli Ruby Blue było artystycznym eksperymentem, to Overpowered stało się triumfem popu. Album, pełen przebojowych utworów takich jak Let Me Know i You Know Me Better, przyniósł Murphy międzynarodową sławę. Każda piosenka była popisem jej talentu wokalnego i producenckiego, a jednocześnie opowieścią o nocnym życiu i emocjach.

W tym okresie Murphy stała się również ikoną mody. Jej spektakularne stroje, zarówno na scenie, jak i w teledyskach, sprawiły, że zaczęto porównywać ją do Björk czy Grace Jones. Nie stroni też od śmieszków i robienia sobie jaj poza sceną. Wystarczy zajrzeć na jej Instagram. Polecam.

Powrót do korzeni i nowe eksperymenty

Po kilku latach przerwy Róisín wróciła z albumem „Hairless Toys”. Był to materiał bardziej intymny i introspektywny, który zdobył nominację do nagrody Mercury Prize. Kolejny album, „Take Her Up to Monto”, jeszcze bardziej podkreślał jej odwagę w przekraczaniu granic gatunków. W 2020 roku Murphy wydała jeden z najbardziej entuzjastycznie przyjętych albumów w swojej karierze – „Róisín Machine”. To była podróż w głąb muzyki tanecznej, inspirowanej latami 90., ale z nowoczesnym sznytem. Hity takie jak „Incapable” czy „Murphy’s Law” stały się hymnami na parkietach, a sama Murphy udowodniła, że jest niezrównaną mistrzynią tworzenia dźwięków idealnych do tańca.

Róisín przyznała kiedyś, że inspirowała się sztuką Bauhausu i filmami niemieckiego ekspresjonizmu. Jej kostiumy sceniczne są też często dziełem niszowych projektantów (podczas trasy koncertowej w ubiegłym roku miała na sobie m.in. catsuit od polskiej projektantki – Kasi Kucharskiej). Nie stroni od „dziwactw” – na jednym z koncertów wystąpiła w stroju przypominającym… ogromny klosz lampy. Bo czemu nie? Każdy koncert Murphy to performance, w którym muzyka, ruch i wizualizacje tworzą jedność. Przebiera się przy publiczności. Nie schodzi ze sceny.

“Hit Parade”: Powrót z zaskoczeniem

W 2023 roku Róisín Murphy ponownie zaskoczyła fanów, wydając album „Hit Parade”, wyprodukowany wspólnie z DJ Koze, jednym z najbardziej cenionych producentów muzyki elektronicznej. Płyta okazała się pełna kontrastów – od minimalistycznych, hipnotyzujących rytmów po bardziej emocjonalne, refleksyjne utwory. Single takie jak „CooCool” czy „You Knew” pokazują dojrzałość artystki i jej zdolność do łączenia głębokiego przekazu z tanecznym pulsem. „Hit Parade” to album, który wymyka się jednoznacznym klasyfikacjom – jest jednocześnie introspektywny i euforyczny, melancholijny i pełen nadziei. To kolejny dowód na to, że Murphy nieustannie redefiniuje swoje brzmienie, pozostając jedną z najbardziej oryginalnych postaci w świecie muzyki. Dla mnie to prawdziwa „jazda bez trzymanki” – do tego albumu trzeba podejść kilka razy.

Nie sposób nie wspomnieć o koncertach Jej widowiska w Polsce zawsze są wyjątkowe. Widać, że artystka ma szczególny kontakt z polską publicznością. Warto obejrzeć jej występy chociażby na YouTube. Podczas ostatniego z występów na warszawskim Ursynowie jej interakcja z widownią była tak naturalna, że czułem się, jakbym był na prywatnym spotkaniu z dobrą kumpelą. To właśnie ten element “domowej atmosfery”, podobny do Jessie Ware czy Palomy Faith, wyróżnia jej koncerty. Do tego wspólny singiel z Jessie z 2023 roku? Czego chcieć więcej… może featuringu z Palomą bo póki co łączy je tylko wspólne zdjęcie z londyńskiego fashion week z 2010, kiedy Róisín była w zaawansowanej ciąży.

Róisín Murphy to artystka, która nigdy nie poszła na kompromis. Jej historia pokazuje, że sukces można osiągnąć, pozostając wiernym sobie. Jej wpływ na muzykę elektroniczną, pop i modę jest nieoceniony – a jej kariera to wciąż fascynująca podróż, która trwa.