fot. materiały prasowe

ERL Wiosna-Lato 2026: Preppy poison i kalifornijska paranoja

Eli Russell Linnetz, enfant terrible amerykańskiej mody, w swojej 12. kolekcji dla ERL zatytułowanej “Poison Ivy”, znów daje nam nie tylko ubrania, ale pełnoprawną opowieść – tym razem osadzoną w dusznym, pełnym napięcia świecie elitarnej szkoły z internatem. Pokaz odbył się tradycyjnie na Venice Beach w Kalifornii w ramach California Fashion Week, gdzie piasek miesza się z ambicją, a surferska swoboda spotyka mroczne podszepty obsesji i władzy.

Surfer z kompleksami? Nie tak szybko.

ERL Wiosna-Lato 2026 to opowieść o chłopaku imieniem Ivy, który zostaje wyrzucony ze szkoły i przenosi się do prestiżowej instytucji, gdzie poznaje Christiana – lokalnego boga kampusu, ucieleśnienie przywileju, polityki i idealnej fryzury. Ivy, nie mogąc oderwać oczu, z czasem przestaje chcieć być jak Christian – on chce być Christianem. Historia przypomina skrzyżowanie „Talented Mr. Ripley” z „Gossip Girl”, podlane wodą kolońską o zapachu chloru z basenu i rozgrzanego lnu.

Moda jak broń psychologiczna

To nie są po prostu ubrania. To narzędzia, rekwizyty, mundury statusu i upadku. Linnetz balansuje na granicy kampowej przesady i perfekcyjnie wyważonego tailoringu. Przeskakuje między stylami z wdziękiem kameleona w garniturze z donegalu. Lekko przeskalowane garnitury z letniego lnu zestawia z krótkimi szortami kąpielowymi – i nie wygląda to jak przypadek z second-handu, tylko jak deklaracja: “nie muszę nosić spodni, żeby rządzić światem”.

Nowe sylwetki są jednocześnie płynne i precyzyjne. Unlined garnitury, szerokie spodnie i dzianiny o sportowym sznycie łączą się w looki, które mówią: „dbam, ale się nie staram”. To właśnie tu pojawia się kalifornijski duch – niby wyluzowany, ale z perfekcyjną świadomością, gdzie przebiega linia między beztroską a zaniedbaniem.

Kolor jak wypłowiała tęsknota

Paleta kolorów to osobna historia. ERL w tym sezonie serwuje nam zmęczone słońcem beże, khaki, popioły, przydymione fiolety i jadeity. To nie jest świeża Kalifornia z Instagrama. To ta realna, spłowiała, pełna sprzeczności. Melanżowe tkaniny, barokowe kwiaty na bokserkach (!), bluzki w kratkę tattersall i wyblakły denim, który wygląda jak wspomnienie o lecie sprzed piętnastu lat.

W oczy rzucają się także crewnecki i polo z charakterystycznym logo ERL – subtelny branding, ale nieprzypadkowy. To przecież opowieść o obsesji i potrzebie przynależności. Ivy też chciałby mieć to logo, ten status, tę aurę.

Bez gaci, ale z klasą

Nie sposób nie wspomnieć o najbardziej kontrowersyjnym trendzie sezonu, który Linnetz lansuje bez mrugnięcia okiem – summer without pants. Ultra krótkie kąpielówki i wystrzępione khaki jako pełnoprawne elementy stylizacji? W jego rękach to nie tylko możliwe, ale i pożądane. To manifest młodości, bezczelności i figlarnego nihilizmu. Jakby Ivy, bohater jego narracji, miał jedno motto: “jeśli mam spłonąć, to przynajmniej w świetnym outficie”.

ERL jako narracja o Ameryce

“Poison Ivy” nie tyle redefiniuje prep, co rozkłada go na części pierwsze i składa od nowa, dodając do niego paranoję, pożądanie i niepewność. To opowieść o amerykańskim chłopcu – nie takim, który wygrywa, ale który nie umie przegrywać. Linnetz grzebie głęboko w psyche współczesnego mężczyzny, pokazując, że pod warstwą luzu kryje się potrzeba kontroli, statusu i uwielbienia.

W świecie, w którym obsesja jest walutą, a perfekcja – chorobą, ERL jawi się jak przewrotny podręcznik przetrwania. Stylowy, prowokacyjny i, jak zawsze u Linnetza, nie do podrobienia.