Czy chłopak z prowansalskiej wsi może zawojować świat mody i zorganizować pokaz w L’Orangerie pałacu w Wersalu? Simon Porte Jacquemus udowadnia, że może – i robi to z bezczelnym wdziękiem, łącząc intymność wspomnień z wyrafinowaniem krawiectwa haute couture. Najnowsza kolekcja Jacquemus „Le Paysan”, to hołd dla jego korzeni – prostoty życia, rodzinnych albumów i wspomnień o żelazku parującym w niedzielne poranki. Ale nie dajcie się zwieść – to kolekcja, która wie, jak zrobić show.
Wersal pachnący czosnkiem
Jacquemus, nie po raz pierwszy, wybiera lokalizację z mocnym ładunkiem symbolicznym. Po lawendowych polach i hawajskich plażach przyszedł czas na L’Orangerie – miejsce przechowywania królewskich owoców i warzyw. To nie tylko opowieść o rolniczym dziedzictwie jego rodziny, ale też o przetwarzaniu zwyczajności w poezję. Kolekcja zbudowana jest wokół wspomnień: babcine fartuchy, falbaniaste halki, berety i apaszki à la Prowansja, a wszystko w cukierkowych kolorach: mlecznym, kremowym, pudrowym różu i baby blue.
Nie zabrakło też typowo francuskich puszczeń oka – od berlingotowych pasków po espadryle wiązane na łydkach szerokimi wstążkami. Jest w tym lekkość, ale i manifest: można być modnym bez przegięcia, nowoczesnym bez porzucania przeszłości.
Prowansalska ręczna robota i haute savoir-faire
Kobieta Jacquemusa w tym sezonie to hybryda pastuszki i paryskiej ikony. Sylwetki oscylują między rustykalną prostotą a konstrukcyjną ekstrawagancją. Mamy tu popelinowe halki w geometrycznych formach, halki z tiulu odwrócone na lewą stronę, gorsety ukryte wewnątrz zwiewnych bluzek. Jedną z gwiazd pokazu był tiulowy balonowy twór utkany z 700 metrów sznurka – „tulle bobbin” w najbardziej spektakularnej formie.
Dla mężczyzn Jacquemus proponuje nonszalancję à la Marcel Pagnol: przykrótkie marynarki, szerokie spodnie, lniane tkaniny z delikatnym jodełkowym splotem i nową wersją metki. Ten chłopak z południa nie musi krzyczeć – wystarczy, że stoi w słońcu.
Modowy warzywniak: czosnek, fasolka i calissony
Akcesoria to osobny poemat – nieco surrealistyczny, trochę pop-artowy. Mamy tu skórzane pory, czosnkowe girlandy i biżuterię w formie fasolek, jajek i słodkości. Torby? Od plecionych jak gałązka rozmarynu po nowe „Le Valerie” – inspirowane mamą projektanta. Espadryle – dla wszystkich, niezależnie od płci – pojawiają się jako koturny, mule i klasyczne pantofle z grosgrainowymi wstążkami. To jakby letni jarmark zmienił się w salon mody.
Powrót do domu – z rozmachem
„Le Paysan” nie tylko domyka pewien osobisty cykl dla Jacquemusa, ale też pokazuje, jak można przetwarzać własną historię w coś globalnego i aspiracyjnego. To nie tylko kolekcja o modzie, to storytelling wpisany w tkaninę, haft i sylwetkę. Z wiejskiego podwórka do pałacowych oranżerii – i ani grama wstydu, bo dziś to właśnie autentyczność staje się największym luksusem.