W świecie, w którym wszystko zostało już przefiltrowane, wypolerowane i zoptymalizowane do granic możliwości, marka Matières Fécales wyłania się jak brudna plama na białym dywanie luksusu – i właśnie dlatego wszyscy na nią patrzą. Ich estetyka to połączenie cyberpunku, posthumanizmu i groteski, ale nie chodzi tu o tani szok. To świadomy bunt przeciwko nudzie, która zdominowała współczesny rynek mody.
Dlaczego Matieres Fecales działa
Kanadyjski duet Steven Raj Bhaskaran oraz Hannah Rose Dalton budują markę Matières Fécales jak performans. Ich projekty przypominają raczej rzeźby niż ubrania, a estetyka czerpie z dystopii, body modification, transhumanizmu i estetyki przyszłości, której nikt jeszcze nie rozumie. Matières Fécales nie sprzedaje ubrań — sprzedaje ideę bycia poza człowiekiem, poza płcią, poza systemem.
W świecie, który wciąż próbuje odtwarzać Y2K i minimalistyczne „quiet luxury”, oni idą w przeciwnym kierunku. Tam, gdzie inni wygładzają, oni deformują. Tam, gdzie inni pokazują glamour, oni pokazują gnijące piękno. To radykalność, która działa, bo w czasach cyfrowej powtarzalności tylko ekstremum przyciąga uwagę.
Świadome prowokacje
Nazwa marki Matières Fécales („materia kałowa”) to prowokacja, ale też filozoficzny statement. To ironiczny komentarz wobec konsumpcjonizmu, luksusu i samego procesu tworzenia — bo moda, tak jak ciało, w końcu ulega rozkładowi. W ich świecie nie chodzi o czystość, lecz o to, co zostaje po niej.
Nieprzypadkowo Matières Fécales funkcjonuje głównie online – ich konta w mediach społecznościowych przypominają eksperymentalne performance’y, w których moda zderza się z memem, a sacrum z groteską. To estetyka epoki internetu w czystej postaci: niepokojąca, nieperfekcyjna, niemożliwa do zaszufladkowania.
Moda przyszłości (czy raczej – post-mody)
Matières Fécales wyrasta z tej samej gleby, z której wyrosły Rick Owens, Gareth Pugh czy Demna Gvasalia, ale idzie jeszcze dalej. Nie próbuje flirtować z mainstreamem — on go sabotuje. W ich ubraniach nie da się wyglądać „ładnie” w klasycznym sensie, ale można wyglądać „prawdziwie” w sensie egzystencjalnym.
To właśnie dlatego mają szansę stać się marką ikoniczną. W erze, w której wszystko jest brandingiem, Matières Fécales proponuje anty-brand. W świecie, który obsesyjnie szuka autentyczności, oni oferują brutalną szczerość. I choć może nigdy nie staną się marką masową, to już są jedną z najbardziej wpływowych — taką, która kształtuje język, jakim będziemy mówić o modzie jutra.
Dlaczego to ma sens
Moda od zawsze była lustrem społeczeństwa. A dziś, kiedy świat coraz bardziej przypomina dystopię, Matières Fécales pokazuje nam jego prawdziwe odbicie. Brzydkie, mroczne, ale szczere. Ich estetyka może wydawać się ekstremalna, ale to właśnie ekstremum definiuje współczesny luksus: odwaga, ryzyko i bezkompromisowość. W świecie, gdzie CHANEL walczy o uwagę z Balenciagą, a każdy projektant próbuje być „inny”, Matières Fécales po prostu są sobą. I dlatego — paradoksalnie — to oni mogą być przyszłością mody.


