fot. dzięki uprzejmości Miu Miu

Miu Miu Wiosna-Lato 2026: Ceraty, fartuchy i kobiecość, która pachnie codziennością

Miuccia Prada wzięła coś zwyczajnego, niemal banalnego i zamieniła w modę, o której będzie się mówić przez cały sezon. Kolekcja Miu Miu Wiosna-Lato 2026 to refleksja nad pracą kobiet – tą realną, fizyczną, nieupiększoną. O tej, która jest pełna wysiłku, ale też czułości. Signora Prada pokazuje, że ubrania mogą być jednocześnie piękne, praktyczne i emocjonalne.

Pokaz w Palais d’Iéna był jak scenograficzny eksperyment. W przestrzeni o architektonicznej powadze ustawiono rzędy stołów z Formiki w kontrastowych kolorach – jakby wyjętych z dawnego biura albo szkolnej stołówki za czasów PRL-u. To na ich tle modelki prezentowały kolekcję, w której fartuch stał się nowym (starym?) symbolem kobiecości. Nie słodkiej, nie kokieteryjnej, lecz silnej, świadomej, trochę zmęczonej, ale nadal na swój sposób pięknej.

Fartuch jako nowa elegancja

Centralnym punktem kolekcji Miu Miu Wiosna-Lato 2026 jest fartuch – proste ubranie, które przez dekady oznaczało ciężką, często niewidzialną pracę kobiet. To jedno z tych ubrań, które nigdy nie miały być modne – a mimo to przetrwały wszystkie rewolucje w stylu, klasie i obyczajach. W swojej istocie to najbardziej praktyczna forma odzieży ochronnej, ale jego historia to właściwie historia kobiecej codzienności – pracy, troski, skromności i opieki.

Pierwsze fartuchy pojawiały się już w średniowieczu, noszone przez rzemieślników, kucharzy, pielęgniarki i gospodynie. Miały chronić ubranie przed zabrudzeniem, ale szybko zaczęły pełnić też funkcję symboliczną – znakowały rolę społeczną. W XIX wieku, kiedy większość kobiet pracowała w domu, fartuch stał się niemal obowiązkową częścią garderoby. Zasłaniał, chronił i… uciszał. Kobieta w fartuchu była „zajęta”, a więc poświęcona innym.

W Polsce ten obraz utrwalił się szczególnie mocno w okresie powojennym. Fartuch – często szyty z resztek materiału albo z taniej ceraty – był nieodłącznym elementem życia wsi i małych miast. Zakładano go do gotowania, sprzątania, pracy w polu, nawet do karmienia zwierząt. Praktyczny, odporny, brzydko piękny. Dla wielu kobiet był symbolem obowiązku, ale też pewnej dumy – znakiem, że „jest robota do zrobienia”.

W latach 60. i 70. fartuch stał się niemal uniformem – każda gospodyni miała ich kilka, na różne okazje: robocze, kuchenne, świąteczne. Ceratowe wersje z plastikowego materiału, często w kwiaty lub geometryczne wzory, były hitem sklepów GS i bazarów. Niektóre miały kieszenie, lamówki, guziki – elementy, które czyniły je bardziej „domowymi”.

Paradoksalnie, właśnie te fartuchy, które miały ukrywać kobiecą tożsamość, dziś stają się symbolem jej odzyskania. Kiedy Miuccia Prada w kolekcji Miu Miu sięga po ich formę i fakturę, to nie jest pastisz ani nostalgia. To gest docenienia – pokazanie, że to, co uznawane za proste i pospolite, może być piękne. Dziś fartuchy wracają w modzie w zupełnie nowym kontekście – jako wyraz funkcjonalności i autentyczności. Projektanci reinterpretują je jako część garderoby codziennej, nie tylko kuchennej. Zyskują status estetycznego statementu, trochę jak jeans – surowego, roboczego, ale nieśmiertelnego. Bo w końcu, jakby nie patrzeć, fartuch to symbol życia w jego najczystszej formie: pracy rąk, codziennych rytuałów i miłości do tego, co zwykłe.

Na wybiegu można było poczuć też ducha dokumentalnych fotografii Dorothei Lange i Helgi Paris. Ich surowe kadry kobiet przy pracy znalazły swoje modowe echo w stylizacjach, które przypominały robocze uniformy, ale podane z paryskim wyczuciem. .

Siła, która nie potrzebuje blasku

Miu Miu Wiosna-Lato 2026 to opowieść o kobiecie (i mężczyźnie), która już niczego nie musi udowadniać. Jej siła nie polega na doskonałości, tylko na wytrwałości. Widać to w detalach – ciężkich butach, masywnych torbach, wyraźnych przeszyciach. Prada jak zawsze bawi się równowagą między brzydotą a pięknem, codziennością a sztuką. Ubrania wyglądają, jakby były szyte do pracy w fabryce, ale jednocześnie mają w sobie lekkość, która pozwala im wejść na czerwony dywan.

Nie ma tu taniego sentymentalizmu. Jest realizm, ironia i szacunek. Miuccia nie wyśmiewa prostoty, nie stylizuje jej na modny gadżet – raczej pokazuje, że to, co codzienne, może być najbliższe prawdy o nas samych.

Dom, praca, pamięć

Kolekcja Miu Miu to także opowieść o przestrzeniach, w których kobiety przez dekady tworzyły życie – domach, kuchniach, biurach, fabrykach. To powrót do źródeł, ale bez nostalgii. Prada patrzy na przeszłość z chłodnym dystansem, przekształcając znaki codzienności w elementy współczesnej elegancji.

Nie bez znaczenia jest też ekologiczny wymiar całego przedsięwzięcia – po pokazie elementy scenografii trafiły do La Réserve des Arts, organizacji, która zajmuje się odzyskiwaniem i ponownym wykorzystaniem materiałów w branży kreatywnej. W ten sposób Prada dopina swoją opowieść o pracy i odpowiedzialności – również tej wobec teraźniejszego i przyszłego świata.

Wiosna-Lato 2026 to kolekcja, która pachnie detergentem, kurzem i kawą rozlaną na ceracie. Ale też czymś jeszcze – wolnością i spokojem, które przychodzą, gdy przestajemy udawać, że elegancja wymaga perfekcji. Prada pokazuje, że prawdziwe piękno zaczyna się tam, gdzie kończy się pozór.