W modzie słowo „innowacja” potrafi być nadużywane. W świecie środków czystości – wręcz wyśmiewane. Nic dziwnego. Przez dekady branża obiecywała sterylność, która miała dać poczucie bezpieczeństwa, a w praktyce rozpędziła spiralę alergii, nadwrażliwości i obsesję na punkcie zabijania wszystkiego „do zera”. Problem w tym, że nauka przestała kupować ten mit. My jako konsumenci – też.
Harmony – debiutancka marka stworzona wraz z Katarzyną Cichopek i litewskim zespołem naukowców Probiosanus – wchodzi więc na rynek nie jako kolejny „eko” detergent, ale jako przewrotna odpowiedź na zmęczenie chemią. To projekt, który traktuje dom jak żywy organizm, równie delikatny i wymagający jak skóra po retinolu. I wreszcie robi coś, czego rynek unikał: mówi wprost, że czystość nie oznacza sterylności.
Ta zmiana myślenia jest dobrze udokumentowana w materiałach Probiosanus, które jasno pokazują, jak współczesny styl sprzątania rozregulowuje mikrobiom domów i – finalnie – nasze zdrowie. Raporty firmy alarmują. Choroby autoimmunologiczne rosną o blisko 19% rocznie, a 75% globalnej śmiertelności to schorzenia przewlekłe (WHO). Przesadna sterylność i agresywne detergenty zwyczajnie przestały działać.
Probiotyczne środki czystości jako beauty routine domu
Harmony korzysta z opatentowanej technologii enkapsulacji probiotyków Bacillus coagulans, tworzonej w laboratoriach Probiosanus – start-upu naukowców z Litwy, wyspecjalizowanych w mikrobiologii i zdrowiu środowiskowym. W butelce probiotyki śpią. Budzą się dopiero na powierzchni, gdzie mają konkretne zadanie: utrzymać równowagę mikrobiologiczną i powstrzymać patogeny w naturalny, długofalowy sposób.
Bakterie działają w mechanizmie „konkurencyjnego wykluczenia”, wypełniając wolną przestrzeń i hamując rozwój szkodliwych mikroorganizmów przez wiele godzin po użyciu . To nie magia. To biologia, wreszcie wykorzystana sensownie. Co ważne – produkty są wegańskie, bez sztucznych barwników i konserwantów. Aromaty to naturalne ekstrakty: zielona herbata, ogórek, lawenda. Delikatne, czyste, pozbawione alergizujących nut, które zwykle maskują chemiczny posmak tradycyjnych detergentów.
Nowa rola gospodyni i gospodarza: od policjanta bakterii do kuratora mikrobiomu
Probiosanus nie pozostawia złudzeń: współczesne alergie dzieci, zaburzenia odporności czy problemy skórne mają silny związek z mikrobiomem – niszczonym m.in. przez sterylizowanie wszystkiego, co się da. Badania pokazują, że dzieci stosujące antybiotyki we wczesnym życiu mają niemal dwukrotnie większe ryzyko astmy, a mikrobiom zaburzony w dzieciństwie koreluje z innymi chorobami.
W tym kontekście Harmony brzmi nie jak kolejny trend, ale próba wyhamowania błędnego koła. Cichopek podkreśla, że sama jest matką i właścicielką psów – a jej tempo życia tylko przyspieszyło potrzebę produktów, które nie duszą, nie szczypią w ręce i nie zostawiają po sobie toksycznego ciężaru. Środki czystości z probiotykami nie dezynfekują wszystkiego „na zero” i nie mają tego robić – ich rolą jest wspierać naturalne procesy i tworzyć stabilny ekosystem domu, a nie sterylny bunkier.
Co wyróżnia Harmony na tle rynku?
Branża środków czystości raczej nie rozpieszcza nas innowacjami. A produkty probiotyczne, choć obecne w sektorze medycznym, rzadko trafiają do domów. Powód? Są droższe, trudniejsze technologicznie, mają ograniczenia w barwnikach i zapachach. Probiosanus mówi o tym wprost – to nie jest tania „chemia z półki”, tylko bardziej wymagająca kategoria premium.
Dlatego wejście Harmony na rynek to coś więcej niż premiera produktu – to edukacja. To próba przebudowania przyzwyczajeń, które przestały nam służyć. To mała, ale ambitna interwencja w sposób, w jaki dbamy o przestrzeń, zdrowie i estetykę codzienności.


Cztery produkty – jeden zdrowy dom
Marka startuje z czterema preparatami: uniwersalnym środkiem do powierzchni, płynem do łazienek, środkiem do podłóg i płynem do naczyń. Wszystkie powstają w krajach UE, zgodnie ze standardami ISO, a ich probiotyczna zawartość została potwierdzona laboratoryjnie. Produkty są przeznaczone do codziennego użytku nawet w domach z dziećmi, zwierzętami oraz osobami wrażliwymi na chemię .
Katarzyna Cichopek nie jest tu jedynie „twarzą”. Jej zaangażowanie wynika z własnej potrzeby i stylu życia, co sama mówi.
Pomysł na markę wyrósł z mojej wieloletniej pasji do mikrobiomu i probiotyków. Szukałam skutecznych, bezpiecznych produktów, które wspierają zdrowie, a jednocześnie są delikatne dla skóry i nie obciążają układu oddechowego. Tak powstała marka wyróżniająca się połączeniem nauki z codziennym komfortem i naturalnym podejściem do czystości.
Katarzyna Cichopek


Harmony jako estetyka i jako decyzja zdrowotna
To projekt, który bardzo pasuje do współczesnej wrażliwości – minimalizm, dbałość o skład, designerskie butelki, ale przede wszystkim realne argumenty, oparte na badaniach, a nie zielonym listku na opakowaniu. Harmony nie krzyczy eko. Harmony jest eko w sposób, który nie jest powierzchowny.
Finalnie jednak to marka, która wchodzi w polskie domy z propozycją nie tyle „czystszej łazienki”, ile spokojniejszej głowy. To już nie chemiczne poczucie kontroli, tylko mikrobiologiczna równowaga. W świecie, który wciąż próbuje wygryźć naturę chlorem i wybielaczem, to zaskakująco odważny, ale bardzo potrzebny głos. Harmony może stać się tym, czym biokosmetyki stały się dla skóry kilkanaście lat temu – początkiem zmiany, która wydaje się mała, aż nagle zostaje nowym standardem.


