fot. Justyna Grochowska

„Żyrafy wchodzą do szafy”: Fotograficzna refleksja o modzie PRL

Choć polityczna i ekonomiczna wizja PRL była przygnębiająca, moda ubiegłego wieku jawi się jako niezwykle różnorodna i kolorowa. Mimo odcięcia od zachodniej kultury, trudności w dostępie do tkanin projektanci tworzyli niezwykłe kolekcje, po które w kolejkach ustawiały się tłumy, i o których wspomina się do dziś.

Przywołanie modowych trendów ubiegłego wieku jest też częścią mody na PRL, popularnego wśród młodszych pokoleń. Zjawisko dotyczy fascynacji przedmiotami i życiem codziennym tamtego okresu, Przedmioty oraz estetyka vintage zyskują „nowe życie” w rękach młodej generacji, która nie doświadczyła socjalizmu.

„Żyrafy wchodzą do szafy” to cykl modowych edytoriali będących swego rodzaju refleksją na temat mody PRL. To próba odnalezienia naszej rodzimej estetyki w kosmopolitycznym modowym świecie. Odtwarzając trendy, Justyna Grochowska sięgnęła po archiwalne czasopisma oraz literaturę opisującą modę tamtego okresu. Stylizacje są jednak zbudowane na bazie współczesnych elementów garderoby, znalezionych w second handach czy własnych szafach. Projekt może być także opowieścią o uniwersalności mody i nieśmiertelności jej niektórych trendów.

Lata 50.

„Deszczowa piosenka”

W początkach lat pięćdziesiątych stawiano na umiar i prostotę stroju oraz praktyczne podejście, przez które rozumiano wybór ubrań uniwersalnych. Kobiece stroje miały być ładne i gustowne, ale także wygodne, celowe i tanie. Za wzór dobrze ubranej stawiano kobietę radziecką, pracującą zawodowo i odrzucającą zachodnią, niepraktyczną modę. Wynikało to głównie z braków w asortymencie, a jeśli już trafiał się towar, zazwyczaj sprzedawany był w krótkich, rzadkich seriach. Mimo to w modzie kobiecej wyodrębniły się pierwsze trendy. Wśród nich znajdziemy sukienki w proste, drobne wzory, kostiumy z wełny, z luźną talią oraz zestawy ze spódnicą i bluzką.

Modne spódnice były zarówno wąskie, jak i rozkloszowane, jednak zawsze o długości midi, do połowy łydki. W krojach sukienek i kostiumów niezwykle popularnym elementem były różnorodne kołnierzyki.

Powszechne, szczególnie jesienią i zimą, były także przeróbki ubrań męskich lub szycie nowej sztuki z kilku starych, w których „nie można się już pokazać w pełnym świetle lata”.

Modne w latach pięćdziesiątych rozkloszowane spódnice midi oraz różnorakie kołnierzyki można zobaczyć w stylizacjach Anny, granej przez Urszulę Modrzyńską, w filmie „Deszczowy lipiec” wyreżyserowanym przez Leonarda Buczkowskiego. Produkcja miała premierę w 1958 roku. Jeden z zestawów – ze spódnicą oraz koszulą z dekoltem i kołnierzykiem – zapadł fotografce w pamięć. Nie wahała się nad zakupem zbyt długo, gdy na portalu z odzieżą używaną, znalazła kostium we wzory, składający się z rozkloszowanej spódnicy oraz koszuli à la żakiet z białym kołnierzykiem, który skojarzył jej się z filmową stylizacją oraz modelami widzianymi w czasopiśmie „Kobieta i Życie”.

Zdjęcia/Stylizacja: Justyna Grochowska
Modelka/Makijaż: Sylwia Rybka
Lokalizacja: Pałac Kultury i Nauki w Warszawie

„Mody warszawskie”

„Włożyła pani dzisiaj na siebie ten świetny, czarny sweter i moją ulubioną, kraciastą spódnicę. Uwielbiam szkocką kratę i takie białe, niby poważne kołnierzyki” – powiedział Witold Halski do Marty Majewskiej w powieści Leopolda Tyrmanda „Zły”. Te słowa literackiego bohatera z lat pięćdziesiątych stały się inspiracją do stworzenia stylizacji do edytorialu „Mody warszawskie”. Fotografka postawiła jednak na nieco inną spódnicę – zamiast szkockiej kraty pojawiła się pepitka, podobna do tej prezentowanej w numerze z 10 kwietnia 1956 roku tygodnika „Kobieta i Życie”.

Zdjęcia/Stylizacja: Justyna Grochowska
Modelka/Makijaż: Marta Sikora
Lokalizacja: Osiedle „Przyjaźń” w Warszawie

Lata 60.

„Lekko, prosto, geometrycznie”

W latach sześćdziesiątych na paryskich wybiegach pojawiają się innowacyjne projekty geometrycznych form ubrań. Trend rozpoczął André Courrèges, następnie kontynuowali go inni projektanci. Wśród ubrań zaprojektowanych zgodnie z tym nurtem, była koktajlowa sukienka Mondrian autorstwa Yves Saint Laurent’a, która do dziś jest jednym z jego najbardziej rozpoznawalnych projektów.

Zainteresowanie trendem dotarło także do Polski. Jako pierwsza analizowała go Teresa Kuczyńska w miesięczniku „Ty i Ja”. Sukienkę Mondrian zamieściła na pierwszej fotografii ilustrującej artykuł. Geometryczne abstrakcje na odzieży omawiała w „Przekroju” Barbara Hoff. Tam zaprezentowała sukienki, które wzorami nawiązywały do op-artu, opierającego się na złudzeniach optycznych.

Lata sześćdziesiąte upowszechniły w modzie światowej także inny, kultowy do dziś element garderoby. Za sprawą filmu „Śniadanie u Tiffany’ego” z 1961 roku, a dokładniej kreacji Audrey Hepburn, w modzie damskiej spopularyzował się trencz. To luźny płaszcz wzorowany na wojskowym, ściągnięty paskiem. Jak pisano w tygodniku „Kobieta i Życie”, był „niezastąpiony jak szmizjerka, zawsze chętnie noszony” . Pełnił rolę codziennego, letniego płaszcza, a te najładniejsze szyto z bawełny-elany. Większość płaszczy widzianych wówczas na ulicach Warszawy było wyprodukowanych przez Zakłady Przemysłu Odzieżowego „Cora”.

Nawiązaniem do modnych, geometrycznych wzorów na ubraniach jest stylizacja w edytorialu „Lekko, prosto i geometrycznie”. Jej bazą jest sukienka w geometryczne wzory w stylu Mondrian dress, zakupiona w internecie. Została uzupełniona prochowcem, w którym Justyna na co dzień chodzi w cieplejsze dni. Buty należą natomiast do modelki.

Zdjęcia/Stylizacja: Justyna Grochowska
Modelka/Makijaż: Mia Kozubowska
Lokalizacja: Plac Konstytucji w Warszawie

„Krata, krata, krata”

Od pierwszych lat powojennych do późnych lat sześćdziesiątych niezwykle popularnym materiałem był samodział. To luźna, cienka tkanina utkana z grubej, wełnianej przędzy. Ze względu na ograniczenia produkcji w fabrykach, samodziały wytwarzano na domowych krosnach. Wzorów tkaniny było mnóstwo – od kropek, pasków i melanży po różnego rodzaju kraty.

O modnej w latach sześćdziesiątych szkockiej kracie, prawdopodobnie tej na tkaninie z samodziału, pisał w powieści z 1954 roku Leopold Tyrmand. Była ona jednak na tyle popularnym wzorem, że znalazła się w modowych trendach w kolejnych dekadach. O spódnicach z tym nieprzemijalnym wzorem jako jesienno-zimowym trendzie pisano w jednym z sierpniowych numerów tygodnika „Kobieta i Życie”. O koszulach z finezyjnymi kołnierzykami i żabotami napisano natomiast w innym numerze „Kobiety i Życie”.

To zainspirowało do stworzenia stylizacji do sesji „Krata, krata, krata”. Zestaw składa się z wełnianej spódnicy midi w kratę, zakupionej w internecie, oraz białej koszuli z ozdobnymi guzikami na kołnierzyku i rękawach, będącej nabytkiem z second handu na warszawskiej Pradze. Buty oraz biżuteria są własnością modelki.

Zdjęcia/Stylizacja: Justyna Grochowska
Modelka/Makijaż: Weronika Chocholska
Lokalizacja: Muzeum Życia w PRL ulica Piękna 28/34, Warszawa

Lata 70.

„Jeansowe szaleństwo”

Jednym z hitowych, światowych trendów lat 70., lubianym zarówno przez młodzież, jak i dorosłych, był jeans, noszony nie tylko w klasycznej formie spodni, ale także koszul, kurtek, spódnic czy płaszczy. Jeansowe szaleństwo opanowało także Polaków. Rodzimą odmianą amerykańskiego denimu był teksas, produkowany przez łódzkie zakłady Rena-Rekord.

Jeans pojawiał się także na wielkich ekranach. 27 lutego 1977 roku swoją premierę miała produkcja w reżyserii Andrzeja Wajdy „Człowiek z marmuru”. Jej główna bohaterka, Agnieszka, grana przez Krystynę Jandę, zawsze miała na sobie jeansowe spodnie-dzwony i kurtkę. Ten zestaw był inspiracją do stworzenia stylizacji do edytorialu „Jeansowe szaleństwo”.

Prezentowany przez modelkę jeansowy komplet jest złożony ze współczesnych ubrań, zakupionych w sklepach z odzieżą na wagę. Biała koszula została pożyczona z szafy siostry fotografki.

Zdjęcia/Stylizacja: Justyna Grochowska
Modelka/Makijaż: Eva Naritsa
Lokalizacja: Osiedle Przyczółek Grochowski w Warszawie

„Jak w filmie…”

Trendem, który zaczęto lansować na przełomie lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych, były sukienki i spódnice „w babcinym stylu” – o długości maxi, dalekie od popularnych w latach sześćdziesiątych mini. Choć z powodu małej dostępności materiałów nie spodobał się on komunistycznej władzy, dość szybko rozpowszechnił się również w Polsce.

Elementem zestawianym z długimi spódnicami były także nawiązujące do babcinych sukni bufiaste rękawy i falbany.

Stylizacja ma być nawiązaniem do tego „babcinego” trendu. Niewielką inspiracją w jej tworzeniu był projekt sukni balowej z jedwabnej tafty autorstwa Ireny Biegańskiej, a także do jednej z kreacji prezentowanej w folklorystycznej kolekcji Grażyny Hase dla Cepelii. Bazą zestawu są spódnica maxi z materiału imitującego taftę oraz bluzka z bufiastymi rękawami, nabytek z second-handu na warszawskiej Pradze. Pozostałe elementy stylizacji należą do modelki.

Zdjęcia/Stylizacja: Justyna Grochowska
Modelka/Makijaż: Dana Vershynina
Lokalizacja: Restauracja „Lotos”, ulica Belwederska 2, Warszawa

„Niech żyje folklor!”

Motywy ludowe były w polskiej modzie wykorzystywane już od lat czterdziestych w konfekcjach tworzonych przez Cepelię. W latach siedemdziesiątych polski folklor znów stał się modowym hitem. Wynikało to z ogólnoświatowej tendencji – wówczas najwięksi projektanci, tacy jak wspominany wcześniej Yves Saint Laurent czy Pierre Cardin, tworzyli projekty będące połączeniem mody współczesnej z motywami ludowymi, głównie rosyjskimi. Polską odpowiedzią była projekty Kaliny Paroll dla ówczesnej Mody Polskiej, w których pojawiały się między innymi zakopiańskie i łowickie wzory. Tkaniny i dodatki wykorzystane w kolekcjach były dostarczane przez regionalnych rzemieślników. Stworzone kreacje nie były jednak ściśle związane ze stylem danego regionu. Folklor był obecny także w kolekcjach Grażyny Hase tworzonych we współpracy z Cepelią. Pojawiały się tam kreacje o nowoczesnym kroju wzbogacone o ludowe detale, takie jak góralskie parzenice, krakowskie wstążki czy łowickie pasy. Elementami kolekcji były także różnorodne kożuchy. Te były nawet polskim hitem eksportowym, sprzedawano je między innymi w nowojorskim salonie Cepelii, a prezentowane w materiałach promocyjnych zestawy często uzupełniano o czerwone korale.

Choć zakopiański czy łowicki folklor jest niezwykle piękny, fotografka uznała, że tworząc ten edytorial w 2022 roku – roku rosyjskiej inwazji na Ukrainę – może pozwolić sobie na małe odstępstwo od źródłowych referencji. Z tego powodu główną rolę w stylizacji grała ukraińska wyszywanka. Ta lniana koszula ozdobiona ręcznie wykonanym haftem krzyżykowym to charakterystyczny element ukraińskiego stroju ludowego, mającym bogatą symbolikę. Mimo że w zależności od regionu można spotkać wiele jej wariantów, symbolizuje jedność ludności Ukrainy. Stylizacja składa się także z długiej spódnicy do kostek oraz kożucha. Wszystkie jej elementy są własnością modelki.

Zdjęcia: Justyna Grochowska
Modelka/Stylizacja/Makijaż: Eva Naritsa
Lokalizacja: Królikarnia/Park Morskie Oko w Warszawie

Lata 80.

„Szklana pogoda”

Kryzys lat osiemdziesiątych u dużej części społeczeństwa powodował uczucie bezradności. Bezsilność wobec sytuacji politycznej i gospodarczej oraz brak nadziei na zmianę obrazowało hasło „No future” popularyzowane przez subkulturę punków. Na świecie ruch ten pojawił się w połowie lat siedemdziesiątych, w Polsce zyskał popularność w latach osiemdziesiątych, szczególnie wśród buntującej się młodzieży. Przedstawiciela tej subkultury można było rozpoznać przede wszystkim na podstawie ubioru. Charakterystycznymi elementami punkowej estetyki były czarna, skórzana kurtka, niekiedy z metalowymi ćwiekami, agrafkami czy suwakami, wąskie jeansy podwijane do łydki oraz trykotowe lub flanelowe koszulki, często ozdobione symbolami lub napisami.

Młodzieżowe subkultury inspirowały projektantów. Skóra stała się wówczas najmodniejszym materiałem dekady. Skórzane kurtki pojawiały się między innymi w projektach Jerzego Antkowiaka dla Mody Polskiej oraz Barbary Hoff dla Hofflandu. Bazą każdego z projektów był obowiązujący wówczas model – duży kołnierz, szerokie ramiona i zwężenie ku dołowi. Punkową estetykę można było zobaczyć także w strojach polskich muzyków rockowych, takich jak Janusz Panasewicz, Felicjan Andrzejczak, Kora Jackowska czy Małgorzata Ostrowska.

Początkowo inspiracją do stworzenia stylizacji ze skórą w roli głównej była kreacja autorstwa Jerzego Antkowiaka z pokazu „Mody Polskiej”, w której pierwsze skrzypce grały kurtka i spodnie ze skóry. Ta jednak jest dość elegancka, dlatego Justyna postanowiła zwrócić się ku stylowi Małgorzaty Ostrowskiej, w którym ramoneska i wąskie spodnie były uzupełniane sznurowanymi butami, mitenkami i wyeksponowaną biżuterią. Bazą stylizacji jest czarna, skórzana kurtka w kroju oversize, zakupiona w sklepie z odzieżą używaną w Sochaczewie. Pozostałe elementy garderoby pochodzą z szafy fotografki lub modelki.

Zdjęcia/Stylizacja: Justyna Grochowska
Modelka/Makijaż: Natalia Grochowska
Lokalizacja: Ursynów, Warszawa

„Stylowa businesswoman”

Jednym z trendów lat osiemdziesiątych był poszerzający ramiona krój oversize. Stosowano go na kurtkach, płaszczach, sukienkach, bluzkach i koszulach. Efekt poszerzenia uzyskiwano poprzez wszycie poduszek krawieckich. Oversize, z szerokimi ramionami i wąsko zaznaczoną talią, był fasonem, który chętnie wykorzystywała w swoich kolekcjach Barbara Hoff, a także Jerzy Antkowiak w projektach dla „Mody Polskiej”.

Uznanym krojem były także sukienki płaszczowe, zapinane dwurzędowo. Choć noszono je przez całą dekadę, szczególnie popularne stały się w okresie transformacji, gdy na wybiegach Mody Polskiej prezentowano sukienki i garsonki w stylu power dressing, czyli pewnej siebie businesswoman.

Wybierając stylizację do edytorialu nawiązującego do mody lat osiemdziesiątych Justyna postawiła na płaszczową sukienkę z szerokimi ramionami. To element garderoby pochodzący z przełomu lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych, który uprzednio należał do jej mamy. Buty odpowiednie do zestawu dobrała modelka, wybierając z własnej szafy.

Zdjęcia/Stylizacja: Justyna Grochowska
Modelka/Makijaż: Joanna Obara
Lokalizacja: Restauracja „Kameralna”, ulica Mikołaja Kopernika 3, Warszawa

„Ortalionowe szaleństwo”

Choć sportowy strój nie był w modzie niczym nowym, w latach osiemdziesiątych był na tyle popularny, by stać się strojem codziennym. Jedną z przyczyn tego zjawiska była wysoka oglądalność zachodnich programów telewizyjnych promujących uprawianie sportu w domu.

Podkreślające sylwetkę leginsy i body do aerobiku, a także ortalionowe kurtki i dresy czy trykotowe bluzki przyjęły się w modzie codziennej, zarówno damskiej, jak i męskiej. Były wygodne, niedrogie i łatwo dostępne na bazarach i targowiskach, będącymi wówczas miejscami, w których najczęściej Polacy kupowali ubrania.

Tego funkcjonalnego stroju nie mogło zabraknąć w sesjach zdjęciowych. Stylizacja w edytorialu „Szelest ortalionu” składa się z kurtki z tytułowego materiału, bawełnianych leginsów i koszulki na ramiączka oraz trampków. Ortalion z pewnością można określić jako vintage, jest znaleziskiem z jednego ze sklepów z odzieżą na wagę w Sochaczewie. Reszta elementów stylizacji to codzienne ubrania fotografki lub modelki.

Zdjęcia/Stylizacja: Justyna Grochowska
Modelka/Makijaż: Natalia Grochowska
Lokalizacja: Ursynów, Warszawa

Justyna Grochowska – fotografka, absolwentka fotografii na Uniwersytecie Warszawskim. Miłośniczka portretu i fotografii modowej, szczególnie takiej z nutką retro. Każda sesja jest oddzielną historią, którą starannie układa w głowie. Ciekawi ją człowiek, dlatego sięga także po dokument.

W ramach fotograficznych prac wykonywanych na Uniwersytecie Warszawskim stworzyła projekt o wytatuowanych młodych ludziach, cykl o warszawskiej społeczności cosplayerów oraz opowieść o osobach kultywujących łowickie ludowe tradycje. Swoje prace prezentowała na festiwalach fantastyki SkierCon 2022 oraz Pyrkon 2023. Fotografuje cyfrowo, jednak nie jest jej obca również praca analogowa oraz eksperymenty z innymi technikami obrazu.