W Gdyńskim Centrum Filmowym można zobaczyć wystawę ilustracji Pawła Smardzewskiego — artysty, który swoją twórczość buduje wokół współczesnej obsesji na punkcie mediów społecznościowych i wpływu cyfrowej rzeczywistości na nasze życie. To nie jest kolejna bezpieczna ekspozycja „ładnych obrazków”. Smardzewski uderza w sedno — pokazuje, jak bardzo zagubiliśmy się w świecie, w którym Instagram, TikTok i podcasty true crime tworzą nowy porządek emocjonalny.
Dopaminowy cug i cyfrowa samotność
Artysta nie owija w bawełnę. W swoim komentarzu do wystawy pisze wprost:
„Dopaminowy tryb życia powoduje, że nie jesteśmy już w stanie nadać priorytetów informacjom. W gąszczu bodźców obojętniejemy i staczamy się prosto w czeluść osamotnienia nie z wyboru, napędzaną ogromnym rynkiem pozornie wygodnych usług, w rzeczywistości skutecznie izolujących Nas od innych. Z jednej strony przymykamy oczy na zbrodnie cyfrowych gigantów, a z drugiej namiętnie słuchamy podcastów true crime.”
Ten mocny komentarz to właściwie manifest. Smardzewski nie tylko ilustruje rzeczywistość, ale z premedytacją wbija szpilę w naszą bezrefleksyjność. Pokazuje, jak chętnie zamieniliśmy autentyczne relacje na wygodne, lecz puste doznania cyfrowe. Jego prace są zaproszeniem do autorefleksji — i, nie ukrywajmy, są też oskarżeniem.


Kolaż jako broń wizualna
Formalnie Smardzewski porusza się w estetyce barwnych, energetycznych kolaży. Warstwy, kontrasty i wizualny natłok przypominają niekończący się scroll przez social media. Kolor przyciąga oko, ale nie daje ukojenia. Te obrazy są jak wizualny fast food: intensywne, obezwładniające, zostawiające po sobie lekki dyskomfort. I właśnie o to chodzi.
To, co może na pierwszy rzut oka wyglądać jak psychodeliczna fantazja, po chwili okazuje się brutalnie trafnym portretem naszych codziennych nawyków. Prace Smardzewskiego są aktualne, ale nie efemeryczne — wpisują się w uniwersalną opowieść o alienacji, przytępieniu emocjonalnym i bezradności wobec potęgi cyfrowych platform.
Popkultura, modernizm i detale
Nieprzypadkowo jego ilustracje regularnie pojawiają się w takich tytułach jak Newsweek Psychologia, Newsweek, Polityka czy Pismo. To wizualne komentarze do rzeczywistości, które idą znacznie dalej niż tylko „ilustrowanie tekstu”. Smardzewski jest czujnym obserwatorem, a jego inspiracje — od popkultury po fotografię uliczną — nadają jego pracom dodatkową warstwę znaczeniową.
W jego rysunkach roi się od szczegółów. To one często nadają scenom kontekst i charakter — nieprzypadkowo często umieszczone w estetyce modernistycznej architektury lub zawieszone gdzieś w przestrzeni kosmicznej. To obrazy, które nie tylko się ogląda, ale które warto „czytać”.


Wystawa w Gdyni — do 7 maja
W Galerii Gdyńskiego Centrum Filmowego prace Smardzewskiego będzie można oglądać w dużych formatach — co tylko potęguje ich siłę oddziaływania. Wystawa potrwa do 7 maja i jest obowiązkowym punktem dla wszystkich, którzy nie boją się sztuki zaangażowanej, krytycznej i bezkompromisowej.
To nie jest bezpieczna estetyka. To sztuka, która zrywa z filtrami — takimi, które zakładamy na Instagramie, ale i tymi, którymi przykrywamy naszą emocjonalną pustkę. Jeśli jesteście gotowi skonfrontować się z własnym cyfrowym odbiciem — zajrzyjcie do GCF.