fot. dzięki uprzejmości Ottolinger

Ottolinger Resort 2026: Bunt, który wygląda jak druga skóra

Po raz pierwszy na Berlin Fashion Week, marka Ottolinger pokazała swoją kolekcję resortową — i zrobiła to w typowym dla siebie stylu: głośno, odważnie, z przymrużeniem oka. „Heidi”, bo tak nazwano linię na 2026 rok, to opowieść o tej starszej siostrze, która łamie zasady, nosi lateks w poniedziałek rano i nie czeka na pozwolenie.

Pokaz otworzyła Kim Petras, co samo w sobie było jasnym sygnałem: to nie będzie grzeczny wybieg. Później było już tylko mocniej. Ottolinger konsekwentnie trzyma się estetyki drugiej skóry — obcisłe sylwetki, prześwitujące siatki, jerseyowe sukienki i topy w intensywnych kolorach to ich znak rozpoznawczy.

Nowością była zabawa klasyką. Zamiast nudnego krawiectwa dostaliśmy dekonstrukcję: marynarki i spodnie warstwowe, pocięte, przesunięte, jakby ktoś rozłożył je na czynniki pierwsze i złożył na nowo.

Na uwagę zasługuje też denim — błyszczący, niemal woskowany, pokazany w wersji total look. Do tego malowane latexowe sukienki i legginsy, które balansują między cyberfetyszem a sztuką noszenia „za dużo” i „za mało” naraz.

Nie jest to kolekcja, która szuka poklasku. Jest bezczelna, modowo agresywna i dokładnie taka, jakiej można było się spodziewać po duecie Cosima Gadient i Christa Bösch. „Heidi” nie sili się na rewolucję — ale nie musi. Po prostu robi swoje.

A Berlin? W końcu doczekał się pokazu, który pasuje do jego własnej, niepokornej tożsamości.