fot. dzięki uprzejmości Dries van Noten

Dries van Noten Wiosna-Lato 2026: Pożegnanie z przeszłością

Nie ma już Driesa. Przynajmniej nie na wybiegu. Ale duch marki żyje – i ma się świetnie. Pierwsza męska kolekcja zaprojektowana przez Juliana Klausnera po odejściu założyciela to nie tylko kontynuacja DNA domu mody, ale też odważny krok w nową erę. Sezon Wiosna-Lato 2026 nie próbuje zadowolić wszystkich. I dobrze – bo dzięki temu ma coś do powiedzenia.

Julian nie idzie na kompromisy. Zamiast klasycznej prezentacji, daje nam wizję mężczyzny, który wraca z imprezy nad ranem, z piaskiem na stopach i paréo przewiązanym wokół bioder. To nie jest żaden model idealny. To facet, który łączy garnitur z potarganymi sznurówkami, wieczorową marynarkę z rowerowymi szortami i perły z plaży z cekinami jak z rewii. Moda w jego wydaniu to opowieść o hedonizmie, czułości i osobistej wolności. Czuć tu Lou Reeda i jego Perfect Day – bez lukru, ale z uczuciem.

Elegancja w rozsypce – ale celowo

Dries van Noten zawsze flirtował z dekonstrukcją klasyki, ale Klausner idzie o krok dalej. Tailoring nie udaje już, że jest sztywny. Mieszanie konstrukcji męskich i kobiecych – jak wieczorowe topy z dekoltem łódką, kamizelki wiązane jak suknie czy krzykliwe smokingi z krótkimi spodniami – to nie kaprys, to nowe reguły gry. Klasyczne krawiectwo zderza się z satyną w neonach, połyskiem brokatu i surowym dżersejem. Kontrasty? Tak, ale nie dla efektu. Dla przyjemności.

Tkaniny, które robią robotę

Jeśli ktoś jeszcze myśli, że męska moda nie może być sensualna, niech spojrzy na tę kolekcję. Cloqué, jedwabne pasy przypominające stroje dżokejów, prążkowane dzianiny i koronkowe wzory – wszystko to wygląda jakby było zrobione z zamkniętymi oczami, a jednak jest cholernie precyzyjne. Nawet szorty ze ściągaczem błyszczą tak, jakby miały wyjść na galę, nie na plażę.

I choć wiele tu detali – hafty, cekiny, guziki jak z haute couture – nic nie wygląda na „zbyt dużo”. To nie jest maximalism dla samego efektu, tylko tekstylna poezja, która chce być czytana z bliska.

Mężczyzna, który się bawi

W centrum? Pas smokingowy – cummerbund – reinterpretowany w każdym możliwym stylu. Zamiast być dodatkiem do fraka, staje się głównym bohaterem sylwetki. Do tego buty: klasyczne w stylu oxfordów, ale ze sportowymi sznurówkami, oraz sneakersy DVN w odświeżonych wariantach – od czerwonego zamszu po pastelowy satyn.

Akcesoria? Biżuteria wygląda jakby ktoś zbierał ją w dzieciństwie na plaży – muszle, abalone, pierścionek ukochanego na sznurku. Wspomnienia zamienione w styl.

Dries van Noten – koniec i początek

Czy to jeszcze Dries van Noten? W sensie technicznym – tak. W sensie emocjonalnym – tym bardziej. Bo ta kolekcja nie tylko oddaje hołd przeszłości, ale pokazuje, że przyszłość może być jeszcze bardziej osobista, sensualna i nieskrępowana. To wardrobe recomposed, jak pisze Klausner. Męska garderoba zmontowana od nowa – z miłości, z rozpadu, z porannego światła po nieprzespanej nocy.

Nie wiem, co będzie dalej z marką Dries van Noten, ale jeśli tak wygląda pierwszy krok po odejściu mistrza, to chcę zobaczyć kolejne. I niech będą równie odważne.