Kim jest kobieta Muses?
Kobieta modna, która ceni sobie jakość. Kierujemy się trendami, ale bez przesady. Chcemy stworzyć szafę klientki, a nie rzeczy na jeden raz. Wydając więcej pieniędzy na ciuchy, inwestujemy w wizerunek. Mamy dużo elementów niepowtarzalnych – często przygotowanych przez polskich rzemieślników. Hafty, dzianiny wykonywane ręcznie na szydełku i drutach, aplikacje, dodatki. Chcemy też przekonać młode dziewczyny do naszej marki. Oferując im jeansowe kurtki, płaszcze z haftami, skórzane ramoneski, koktajlowe sukienki, kwieciste wzory, skórzane saszetki na paskach.
Jakie były Twoje wrażenia gdy projektowałaś swoją pierwszą autorską kolekcję dla Muses?
Dla mnie było to zupełnie nowe wyzwanie. Olbrzymi przeskok. To nie była praca na 4-10 modelach, a na ponad 30. Trzeba było wszystko dobrze zaplanować , dowiedzieć się jakie są oczekiwania klientek. Na początku robiłam praktycznie wszystko sama, od organizacji produkcji do zaprojektowania każdego detalu. Musiałam się tego nauczyć, żeby wiedzieć, jaki proces przechodzą ubrania. Dzięki bardzo dużemu kredytowi zaufania Pana Ryszarda i Nataszy naprawdę bardzo duże się nauczyłam. Uwielbiam mieć dużo na głowie i być wrzucona na głęboką wodę.
Jak Ci się układa współpraca z Nataszą Urbańską? Sprawuje piecze nad kolekcjami?
Układa się bardzo dobrze. Natasza jest współwłaścicielem i prezesem firmy. Daje mi wolną rękę jeśli chodzi o projektowanie. Przy tworzeniu każdej kolekcji spotykamy się po to żeby obgadać wspólnie jaką mamy wizję, wymienić się pomysłami.
Wiele osób uważa jednak, że trzeba być bardzo odważnym, żeby współpracować z taką osobistością jak Natasza Urbańska, która znana jest ze swojej tytaniczności w pracy.
Wraz z Nataszą mamy bardzo dobry team. Natasza to niesamowicie ciepły i otwarty człowiek, z którym świetnie się współpracuje.
Teraz jako projektantka jednego z najbardziej znanych domów mody możesz powiedzieć, że lubisz to, co robisz?
Tak! Ja uwielbiam swoją pracę. Dla mnie największym uznaniem jest, gdy widzę zadowolone klientki. Najlepiej czuję się w szwalni z zespołem i paniami krawcowymi. To mój drugi dom.
Jak oceniasz polskie marki?
Myślę, że jest z tym co raz lepiej. Każda marka ma pomysł na siebie. Nie wiem czy powinniśmy oceniać.
A jaka jest Twoja najnowsza kolekcja na wiosnę i lato 2018?
Znajdziemy tutaj dużo autorskich printów , szczególnie kwiatowych. W nadchodzącym sezonie stawiamy na czerwień i róż. Zwiewne asymetryczne sukienki i falbany. Nie zapominamy też o miłośniczkach naszych skór, mamy je w każdej kolekcji.
Lubisz ten materiał?
Uwielbiam! Skóra to szlachetny materiał, nadaje charakter kobiecie. Pasuje do większości stylizacji i jest absolutnym MUST HAVE’em .
Czarny to taka klasyka klasyki?
Bardzo lubię czerń. Wiele osób uważa go za kolor uniwersalny. Szczególnie na wieczór…my staramy się pokazać czerń w nietuzinkowy sposób, używając niepowtarzalnych materiałów, krojów i detali. Przełamujemy klasykę na nasz sposób.
Sama nosisz swoje projekty?
Te, które pasują na moją sylwetkę, to tak. Staram się o uniwersalność, ale muszę się liczyć z oczekiwaniami kobiet.
Dużo mówisz o figurze i kroju. Myślisz, że możesz dać sobie prawo do wyboru dla klientki odpowiedniego fasonu?
Będąc projektantem patrzę w ten sposób. To ubranie ma pasować do ciała. Powinno uwydatniać walory, na które chcemy zwrócić uwagę, a zakrywać czego nie chcemy pokazywać. Bardzo precyzyjnie dopracowujemy konstrukcie i wiele z naszych rzeczy dopiero po założeniu zyskuję swoją formę i podkreśla atuty kobiety. Bardzo zachęcam kobiety do tego, żeby przyszły i zmierzyły nasze rzeczy, na spokojnie przemyślały decyzję i dobrały takie ubranie, w którym będą czuły się kobieco, swobodnie i pewne siebie.
Mimo swojego młodego wieku możesz powiedzieć „niczego nie żałuję”?
Uważam, że wszystko jest po coś. Coś mnie tutaj poprowadziło. Po coś tu jestem. Być może gdyby moje losy potoczyły się zupełnie inaczej – nie siedziałabym tu teraz, nie rozmawiała o wiosennej kolekcji Muses.
Pytanie, które zadaję każdemu – gdzie widzisz się za pięć lat?
Mam nadzieję, że w Muses.