Wielkie sale kopenhaskiej Nikolaj Kunsthal stały się tłem dla pokazu Gestuz Jesień-Zima 2025.2026, kolekcji, która celebruje siłę, niezależność i ewolucję kobiety po rozstaniu. “Don’t Bring Me Roses” to nie klasyczna historia miłosna – to opowieść o złamanym sercu, zostawionych ubraniach i nowym, lepszym życiu.
Projektantka i dyrektor kreatywna Gestuz, Sanne Sehested, czerpała inspirację z momentu przełomowego w życiu kobiety. Po trudnym rozstaniu wiele osób zmienia fryzurę, kupuje nową sukienkę – wszystko po to, by poczuć się inaczej, lepiej, mocniej. Ta kolekcja jest właśnie o tym: o odnalezieniu siebie na nowo i o tym, jak cudownie jego skórzana kurtka wygląda na jedwabnej sukience.
Gestuz to połączenie rockowego buntu i starego glamouru. Ciężkie skóry, koronki, grube dzianiny i dopasowane garnitury łączą się z delikatnymi, kobiecymi sukienkami i motywami biker. To moda dla kobiet, które zostawiają za sobą przeszłość, ale zabierają z niej to, co najlepsze.




Czerń, burgund, głęboka zieleń i brązy przełamane bielą tworzą paletę Gestuz. Róże, choć pojawiają się w detalach – na dzianinach, jedwabnych tkaninach i koronkach – są tu symbolem samowystarczalności. To manifest: nie potrzebuję, by ktoś przynosił mi kwiaty, sama decyduję o swoim stylu i swoim życiu.
“Don’t Bring Me Roses” to kolekcja, która opowiada historię. Nie o miłości, która kończy się happy endem, ale o kobiecie, która wychodzi z niej silniejsza. To oda do femme fatale, która jest pewna siebie, niezależna i odważna. Gestuz ponownie udowadnia, że moda to nie tylko ubrania – to narracja, emocje i manifest osobowości.
Czyż nie tak właśnie wygląda nowoczesna siła kobiecości?