fot. dzięki uprzejmości CHANEL

CHANEL Métiers d’Art 2026: Miejskie legendy w tweedzie

Nowy Jork zawsze lubił grać pierwsze skrzypce w popkulturze. Tym razem wjeżdża – i to dosłownie – na modowe tory z wielkim logo CC na boku wagonu metra. CHANEL pokazuje specjalną kolekcję – Métiers d’Art 2026 i robi to w stylu, który trudno zignorować. Cały hałas, beton, bohaterowie z różnych bajek – to wszystko staje się inspiracją dla kolekcji, która opisuje miasto bez filtra.  Metro to kalejdoskop ludzi. Nie ma VIP-ów ani lepszych miejsc. Każdy jedzie przed siebie i każdy ma na sobie coś, co opowiada jego historię. Brzmi znajomo? Bo tak działa też moda – ciągle w ruchu, nie znosi stagnacji. 

To jest romans na pełnych obrotach. Od Art Deco po pop reality TikToka – Blazy bawi się czasem, stylami i bohaterami. Coco Chanel przechadza się tu obok superbohaterek, matek z wózkami czy „ladies who lunch”, a wszyscy jadą jednym tunelem. Każda sylwetka to mały film i ma swoją gwiazdę. Z paru materiałów, które krzyczą „pop”, i rzemiosła, które jest na poziomie haute couture, wychodzi nowa jakość. Trochę żartu, trochę szaleństwa, ale wszystko zszyte przez ręce mistrzów z CHANEL. To właśnie ich kunszt sprawia, że ta kolekcja nie jest kolejną opowieścią o Nowym Jorku, tylko jego reinterpretacją.

Dżins, który udaje bieliznę. Szyk, który ma pazur

Matthieu Blazy robi wszystko, żeby nie było nudno. Bielizna denim z haftami? Jest. Tweed, który udaje flanelę drwala? Obecny. Archiwalna suknia Art Deco przerobiona na flapperkę z piórami i iluzją chinosów? Proszę bardzo. Biżuteria i dodatki wyglądają jak pamiątki z turystycznych sklepików… tylko, że w wersji za kilka (albo kilkanaście) tysięcy dolarów. Małpie orzeszki, jabłka, ostrygi z ukrytymi perłami – CHANEL nie boi się zrobić z luksusu zabawy.

Kolekcja ma pazur dosłownie. Zwierzęce motywy pojawiają się w eleganckich tkaninach i akcesoriach. Pojawia się kobieta-kot w tweedzie w leopardzie cętki od Lesage i fascynatorze Maison Michel albo femme fatale z frędzlami, których samo wykonanie zajęło kilka dni. Wszystko zrobione tak starannie, że trudno zdecydować czy zachwyca bardziej czy onieśmiela. A do tego kultowe slingbacki. Te same, które wymyśliła Coco. Tym razem w wersji m. in. z futrem cętkowanym jak z miejskiej dżungli.

Powrót do przeszłości? Tak, ale z poślizgiem

Inspiracją były podróże Gabrielle Chanel do Nowego Jorku w latach 30., kiedy odkryła, że jej styl żyje własnym życiem – demokratycznym, globalnym, na ulicach Manhattanu, a nie tylko w Hollywood. Odnalazła tam energię i autentyczność. Blazy uchwycił to samo: pop, wolność i brak snobizmu. CHANEL i Nowy Jork brzmi już jak stały związek.

CHANEL mówi: wszyscy jesteśmy gwiazdami

To nie jest pokłon przed elitą. To kolekcja, która daje splendor zwykłemu życiu. Metro przestaje być anonimowe. Nawet jeśli jedziesz do pracy o 7:20, możesz wyglądać jakbyś jechał na premierę filmową w MoMA. Blazy przypomina: moda należy do ludzi. Nie tylko do czerwonego dywanu.

Jeśli ktoś jeszcze uważał CHANEL za markę zamkniętą w złotej ramie tradycji, ta kolekcja odpowiada bez dyskusji. Otwierają się drzwi wagonu i wjeżdża przyszłość. Chcesz? Wsiadaj. I nie bój się, że ktoś oceni twój strój. W końcu w tym metrze każdy jest ikoną.

fot. dzięki uprzejmości CHANEL