„Babygirl” to najnowsza produkcja w reżyserii Haliny Reijn, która z pewnością zaskoczy i wzbudzi kontrowersje. Ten erotyczny thriller, mający swoją światową premierę na Festiwalu Filmowym w Wenecji, to film, który nie boi się konfrontować z tematami tabu i ukazać je z zupełnie nowej perspektywy – oczami kobiety.
Główna bohaterka, Romy, grana przez niezrównaną Nicole Kidman, to perfekcyjnie wykreowana postać – nowojorska CEO, która na pierwszy rzut oka wydaje się mieć wszystko pod kontrolą. Jednak pod fasadą sukcesu kryje się kobieta zmagająca się z głęboko skrywanymi pragnieniami. Romy, mimo długiego małżeństwa z Jacobem (Antonio Banderas), nigdy nie doświadczyła pełnej satysfakcji w swoim życiu intymnym. Wszystko się zmienia, gdy w jej życie wkracza młody i pewny siebie stażysta, Samuel (Harris Dickinson). To właśnie jego pojawienie się wywołuje u Romy burzę emocji, która burzy jej idealnie zorganizowany świat.
Film Haliny Reijn to nie tylko opowieść o zakazanej miłości i wewnętrznej walce, ale także o poszukiwaniu siebie i próbie pogodzenia różnych części swojej osobowości. Reijn umiejętnie gra na emocjach widza, tworząc obraz pełen napięcia, zmysłowości i nieoczekiwanych zwrotów akcji.
„Babygirl” przypomina klasyczne thrillery erotyczne z lat 90., jednak w rękach Reijn nabiera nowego, kobiecego wymiaru. To film, który prowokuje, ale także skłania do refleksji nad współczesnymi normami dotyczącymi seksualności i władzy.
Nie można zapomnieć o doskonałej obsadzie – obok Kidman i Banderasa, na ekranie zobaczymy również wschodzącą gwiazdę Sophie Wilde oraz Harris Dickinsona, który wciela się w rolę młodego kochanka Romy.
„Babygirl” to film, który z pewnością podzieli opinię widzów, ale jedno jest pewne – nikt nie wyjdzie z kina obojętny. To obowiązkowa pozycja dla wszystkich, którzy cenią kino odważne, pełne emocji i niebojące się trudnych tematów.