fot. materiały prasowe

Gucci już był, teraz czas na Armaniego: Fiat 500e i Nowa Era kultowego modelu

Są samochody, które po prostu mają cię dowieźć z punktu A do B. I są takie, które robią to z manierą top modelki wychodzącej na wybieg u Armaniego. Fiat 500e Giorgio Armani Collector’s Edition, którym jako pierwsza w Polsce jeździ Agnieszka Woźniak-Starak, zdecydowanie należy do tej drugiej kategorii.

Fiat już dawno zrozumiał, że dla niektórych wygląd auta liczy się równie mocno co liczba koni mechanicznych. Pamiętacie 500 by Gucci? Czarna lub biała, z charakterystycznym paskiem i logo GG – przez moment był to must-have każdej fashionistki z aspiracjami. Albo edycja Diesel – kiedyś synonim „cool” w wersji ulicznej. Teraz przyszła pora na modę w wersji eco-luxury: oto 500e w wersji zaprojektowanej przez samego króla włoskiego minimalizmu – Giorgio Armaniego.

Armani + Fiat = subtelny luksus

Nie jest to więc pierwszy raz, gdy Fiat robi ukłon w stronę świata mody. Ale tym razem poszedł o krok dalej. Armani potraktował to auto jak kolejną sylwetkę z wybiegu – z precyzją, szlachetnością materiałów i typowym dla siebie wyczuciem proporcji. Ceramiczny szarobeż, brak krzykliwego brandingu, felgi jak biżuteria – wszystko tu mówi „cicha elegancja” zamiast „patrzcie na mnie”.

Agnieszka Woźniak-Starak, znana z tego, że styl ma nie tylko na czerwonym dywanie, ale i na co dzień, wydaje się być idealną ambasadorką tego mariażu mody i mobilności. Jej wybór mówi więcej niż sto kampanii promujących elektromobilność – bo pokazuje, że bycie eko nie musi oznaczać kompromisów estetycznych.

Fiat 500e Giorgio Armani ma zasięg do 320 km, system audio JBL, szklany dach i deskę rozdzielczą z laserowo ciętego drewna. Czyli mniej więcej tyle, ile trzeba, by wyglądać luksusowo, a jednocześnie nie palić paliwa i sumienia.

Haute couture w wersji elektrycznej

W historii motoryzacji było już kilka romansów z modą. Mini Paul Smith, Smart ForTwo od Jeremy’ego Scotta, czy nawet Rolls-Royce Phantom zaprojektowany przez Hermèsa. Ale 500e od Armaniego to coś innego – bo zamiast blasku i przepychu mamy subtelność, włoską klasę i funkcjonalność wpisaną w miejską rzeczywistość. I może dlatego to auto ma szansę się nie zestarzeć – jak dobrze skrojona marynarka.

Czy będziemy zazdrościć Agnieszce tego elektrycznego haute couture na kółkach? Pewnie tak. Ale przy okazji możemy się cieszyć, że moda znów wjechała na drogę i przypomina nam, że piękno, zrównoważenie i technologia mogą iść razem – nawet w korku na Marszałkowskiej.